Eternals jest najnowszym dodatkiem do uniwersum filmowego Marvela. Film jest na tyle odmienny, na ile pozwala powierzenie reżyserii komuś, kto dotychczas skupiał się na filmach dokumentalnych oraz zaangażowanych społecznie. Czy polecam obejrzenie Eternals? Tak, ale są pewne warunki.
Zaznaczyć muszę od razu, że do fanów MCU się nie zaliczam. Z przyjemnością oglądam filmy o superbohaterach, jednak jeżeli premiera któregoś z nich nie zgra się z moimi planami i nie zobaczę go w kinie – nie będę płakał. Możliwe też, że dzięki temu patrzę na Eternals bardziej przychylnym okiem – nie jestem “zmęczony Marvelem”.
Bogowie, mity, bohaterowie, Eternals
Film przedstawia historię dziesięciu przedstawicieli rasy Eternals, którzy przybyli na ziemię około 7000 lat temu. Ich misją jest kierować rozwojem ludzkości, podsuwając nowe technologie czy idee oraz mają chronić ludzkość przed Dewiantami, którzy wydają się być wszechobecnym zagrożeniem dla życia w kosmosie. Część z Eternalsów jest lepiej przystosowana do pierwszego aspektu ich misji, jak Sersi, Sprite czy Phastos, którzy skupiają się na pomocy w rozwoju odpowiednio gospodarki, kultury i technologii. Część jest wojownikami, jak Ikaris, Thena czy Gilgamesh, którzy walczą z Dewiantami, ale nie mieszają się w konflikty międzyludzkie – jest to zasada, której nie mogą złamać. Pozostali mieszczą się gdzieś pomiędzy, jak Kingo, który jest biegłym wojownikiem, jednak w czasach współczesnych został gwiazdą Bollywood, przyczyniając się do rozwoju kultury.
Zadanie powierzone im zostało przez Arishema, przywódcę rasy Celestian. Historię rasy poznajemy z jego perspektywy. Mówi on, że Celestianie są przedwiecznymi bytami, powstałymi tuż po Wielkim Wybuchu i odpowiedzialnymi za formowanie się galaktyk i ciągły rozrost wszechświata.
Z Celestianami w uniwersum Marvela mieliśmy już wcześniej styczność. W Strażnikach Galaktyki stacja Knowhere mieści się w głowie martwego Celestianina, dając nam pojęcie o ich rozmiarach. W drugiej części Strażników Galaktyki weszliśmy w kontakt z Ego, Żywą Planetą oraz ojcem Petera Quilla. Jego niesamowita moc daje nam względne pojęcie o potędze Celestian jako rasy.
Kto stworzył bogów?
Zadanie ekranizacji tej krótkiej opowieści, obejmującej tylko od powstania pierwszych stałych osad ludzkich do czasów współczesnych, zostało powierzone Chloé Zhao. Urodzona w Pekinie reżyserka, montażystka i scenografka rozpoczęła swoją karierę w 2009 roku. Trzymała się głównie filmów dokumentalnych i zaangażowanych społecznie, co zaowocowało Oscarami za film Nomadland (2020), w kategorii najlepszy film oraz najlepszy reżyser.
Do poszczególnych ról w większości wybrani zostali aktorzy, którzy zdążyli udowodnić, że są zdolnymi rzemieślnikami w swoim zawodzie. Gwiazdy, jak Salma Hayek czy Angelina Jolie nie błyszczą najjaśniej, a mniej znani, przykładowo Lia McHugh, sprawdzają się dobrze portretując poszczególnych bohaterów. Każdy z aktorów nadaje swojej postaci wystarczająco dużo osobowości, żeby różnice między nimi były znaczące, ale nie przekraczały granicy karykatury.
Angelina Jolie jako Thena, Bogini Wojny zdaje się wpisywać w swój archetyp silnej kobiety, choć gdy trzeba zmierzyć się z innymi emocjami, też potrafi je przekonywująco przekazać. W rolę stoickiego, idealnego wojownika Ikarisa wcielił się Richard Madden. Wydaje się być opanowany i zawsze mający wszystko pod kontrolą, jednak gdy udaje nam się zajrzeć pod maskę, to nie mamy wątpliwości co do siły emocji targających tą postacią. Ostatnim z wojowników jest Gilgamesh – czuły olbrzym i serdeczny gospodarz, którego portretuje Dong-seok Ma.
Lii McHugh udało się uchwycić naturę Sprite (materiał nie sponsorowany) jako lekko sarkastycznej, ale cieszącej się z bycia w centrum uwagi Eternal, która jest odpowiedzialna za rozwój kultury i sztuki. Phastos jako główny inżynier oraz wynalazca popycha rozwój technologiczny ludzkości i jest o tyle wyróżniający się, że jest pierwszym otwarcie homoseksualnym bohaterem głównym w MCU. W postać Phastosa wciela się Brian Tyree Henry. Odpowiedzialną za rozwój gospodarki, rzemiosła i zrozumienie świata naturalnego jest Sersi i to ją właśnie można uznać za główną postać historii. Gra ją Gemma Chan, a Sersi w jej wykonaniu jest troskliwa i opiekuńcza wobec wszystkich ludzi. Czarną owcą w rodzinie Eternals jest Druig, który obdarzony został zdolnościami kontroli umysłów żywych istot. Silną wewnętrzną pokusę użycia swoich mocy w myśl idei, że cel uświęca środki przekonywująco zaprezentował Barry Keoghan. Kolejnym bohaterem, który jest pod jakimś względem pierwszy, jest Makkari – pierwszy głuchy superbohater w MCU. W postać superszybkiego Eternal wcieliła się Lauren Ridloff, która też jest głucha od urodzenia.
Najsłabszym elementem obsady aktorskiej jest Salma Hayek, która wciela się w przywódcę Eternals i jedyną postać mogącą się komunikować z Arishemem, o imieniu Ajak. Nie wiem jaki obraz Ajaka Chloé Zhao i Salma Hayek miały w wyobraźni, jednak to co było zaprezentowane w kinie, buduje wrażenie, jakby sama aktorka nie chciała być przed kamerą.
Tak jak występ gwiazdy wcielającej się w Ajaka pozostawia wiele do życzenia, to Kumail Nanjiani jest wcieloną charyzmą. Eternal Kingo jest z jednej strony wojownikiem, gdyż może strzelać pociskami energetycznymi z dłoni, a z drugiej – gwiazdą kina w Bollywood. Błyskotliwy i energiczny jest idealnym dopełnieniem Eternals, którzy mają tendencję do bycia zbyt poważnymi. Dodatkową zaletą Kingo jest jego kamerdyner – Karun, grany przez Harisha Patela. Ich interakcje są szczere, serdeczne i humorystyczne.
Jakim filmem jest Eternals?
Fraza, która mi się najbardziej kojarzy z Eternals, to “brak wiary”. Brak wiary producentów we własną reżyserkę, brak wiary reżyserki w swoje umiejętności, brak wiary Disney’a w widzów. Ten brak wiary przekłada się na rozdwojenie jaźni filmu, gdzie chce połączyć dwa sprzeczne aspekty, nie idąc wystarczająco daleko w żadnym kierunku, żeby trafiał w gusta fanów jednego bądź drugiego.
Historia do przekazania jest podstępnie zbudowana, co może nie być oczywiste na pierwszy rzut oka. Naturalnym w historiach opowiadanych jest rozwój ku ideałowi. Początkujący bohater musi zapracować na moc czy chwałę, pokonać przeciwności, które dotychczas wydawały się niemożliwe do pokonania. Doznać porażki.
Sprawdź też: Diuna – recenzja. “Gościnne” piaski Arrakis
Więc jak przedstawić historię, gdzie idealni bogowie przybywają na Ziemię rozegrać partyjkę Cywilizacji VI? Zatrudniając reżyserkę, która dostała Oscara za opowiedzenie dramatu zwykłego człowieka. Dotychczas Chloé Zhao pracowała nad filmami dokumentalnymi i skupiającymi się na zwykłych ludziach, więc była idealnym kandydatem do “uczłowieczenia” bogów.
Docieramy do momentu gdzie do akcji wkracza “brak wiary”. Odnoszę wrażenie, że producenci czy Disney nie wierzyli w swoich widzów oraz że reżyserka będzie potrafiła dostarczyć przekonywującego filmu. Podobnie myślę, że gdyby Chloé Zhao mocniej wierzyła w swoje możliwości, to udałoby się jej wywalczyć zmiany na korzyść swojej wizji filmu.
Mam na myśli proporcję scen walki do scen fabularnych. Momenty, gdzie widzimy Eternals, te idealne istoty, jak zmagają się z emocjami czy trudami codzienności. Sceny kiedy dzielą się swoimi myślami o naturze człowieka, gdyż mają tą unikalną perspektywę nieśmiertelności, są interesujące, zmuszają do refleksji. Wtem, jakby na złość przerywane jest to sceną walki. Nie jestem zdania, że walka przez swoją naturę powinna być unikana. Wręcz przeciwnie – walka jest doskonałym narzędziem narracyjnym, mającym potencjał do pokazania natury bohaterów. Jednak walki w Eternals są dłuższe niż mają potrzebę być. Tak jakby ktoś stał nad ekipą filmową i liczył: “OK, dla filmów Marvela proporcja Pięści do Słowa jest [ściśle tajne]. Teraz mamy X minut dialogu, to musimy mieć Y minut walki!”
Chloé Zhao urzekła mnie tym jak przedstawiła każdego z Eternalsów. Jak pracując z ciężkim ograniczeniem czasowym, przedstawiła nam dziesięć nowych, złożonych postaci. Wyjątkowa czułość, z jaką podeszła do tych idealnych, nieśmiertelnych istot, uczących się, jak być bardziej ludzkim, była doskonałą odpowiedzią na podchwytliwą naturę historii Eternals.
Żal mi scen, które nie zostały nakręcone lub zostały wycięte, bo walka musiała być na ekranie. Wolałbym kolejne minuty przy stole, gdzie Eternals rozmawiają ponad ujęcia, gdzie widowiskowo rozprawiają się z kolejnym potworem.
Podsumowanie:
W Eternals ekipie filmowej udało uniknąć się wielu pułapek, związanych z naturą ich bohaterów i przedstawianą historią. Dzieło końcowe jest czułym portretem skomplikowanych postaci, który przez brak wyraźnej wizji nie osiąga swojego pełnego potencjału. Jest to film Marvela inny od pozostałych – niestety został na siłę zmarvelizowany.
OCENA: 7/10
Dziękujemy Cinema City za gościnność i umożliwienie obejrzenia filmu w jednym z ich licznych kin
Sprawdź też: Oficjalny plakat Spider-Man: No Way Home potwierdza powrót starych wrogów!