Parler to kontrowersyjny serwis społecznościowy, który zasłynął po ataku na Kapitol w wykonaniu zwolenników Donalda Trumpa. Dlaczego zniknął z sieci? Dlaczego wrócił? Skąd kontrowersje wokół platformy? Wszystkiego dowiesz się z tego artykułu!
Parler – serwis społecznościowy bez cenzury
Parler to serwis społecznościowy, który w 2018 roku stworzyło dwóch Amerykanów – John Matze i Jared Thomson. Założeniem portalu miała być wolność słowa. Parler, zgodnie z tą ideą, to przestrzeń do swobodnej wypowiedzi niezależnie od wyznawanych poglądów politycznych. Nie oznacza to jednak, że absolutnie wszystkie treści użytkownicy mogą bezkarnie umieszczać i rozpowszechniać na Parlerze. Zakazane jest m.in. nawoływanie do przemocy i pochwalanie działań terrorystycznych.
Portal zyskał przychylność szczególnie wśród osób o prawicowych poglądach. Wielu ludzi założyło konto na Parlerze, uważając, że największe social media – Facebook, Instagram, Twitter i YouTube – cenzurują wiele treści, w tym przede wszystkim te prawicowe, niszcząc tym samym ideę wolności słowa w mediach społecznościowych.
Parler a Donald Trump – kontrowersje
Dużą grupą ludzi, którzy polubili Parler, są wyborcy byłego prezydenta USA. Nierzadko można usłyszeć lub przeczytać opinię, że Parler to wręcz serwis społecznościowy Donalda Trumpa. To właśnie były amerykański prezydent stał się jego symbolem.
Co ciekawe, sam Donald Trump nie ma konta na Parlerze. Portal może jednak liczyć na przychylność polityków z jego partii. Jedną z osób, która miała wpływ na rozwój Parlera, jest Rebekah Mercer, jedna z najważniejszych osób w Partii Republikańskiej. To właśnie ona zainwestowała kilka lat temu fundusze w rozwój serwisu.
Jak ważną osobą dla użytkowników Parlera jest Donald Trump, można było przekonać się po wyborach prezydenckich w USA, które odbyły się 3 listopada 2020 roku. Ubiegający się o drugą kadencję Donald Trump przegrał elekcję z kandydatem Partii Demokratycznej Joe Bidenem.
Przegrane przez Donalda Trumpa wybory skłoniły go do wysuwania oskarżeń o fałszerstwa wyborcze. Jego wypowiedzi publikowane na oficjalnych kontach na Facebooku i Twitterze były oznaczane przez moderatorów tych portali jako mogące wprowadzać w błąd. Zdenerwowani wyborcy byłego już prezydenta USA zaczęli zakładać konta właśnie na Parlerze. W krótkim czasie liczba użytkowników sięgnęła 10 mln, z czego 4 mln było aktywnych w publikowaniu i udostępnianiu treści.
Wydawać by się mogło, że Parler wszedł w swój złoty wiek, a dotychczasowi hegemoni social mediów powinni zacząć obawiać się nowego konkurenta. Krótko po wyborach doszło jednak do wydarzenia, które szeroko komentowano na całym świecie. Jednym z oskarżonych był właśnie Parler. O co chodziło?
Atak na Kapitol – punkt zwrotny w historii Parler
6 stycznia 2021 roku w Kapitolu, siedzibie amerykańskiego parlamentu – Kongresu – odbywało się posiedzenie, które miało zatwierdzić wybór Joe Bidena na kolejnego prezydenta USA. Przed budynkiem Kapitolu zorganizowano w tym czasie wiec, na którym zgromadzili się ludzie niezadowoleni z wyniku wyborów.
W wiecu tym udział wziął również Donald Trump. Przemawiając do swoich zwolenników, po raz kolejny oskarżał komisje wyborcze i przeciwników politycznych o sfałszowanie wyników głosowania. Zachęcił on zgromadzony tłum do marszu pod budynek Kapitolu w celu wyrażenia sprzeciwu. Głos zabrał także prawnik Donalda Trumpa, Rudy Giuliani. Powiedział on do zebranych, żeby podjęli próbę walki.
Tłum zwolenników Donalda Trumpa wtargnął do Kapitolu, demolując wiele biur kongresmenów i pracowników administracji. Obradujący politycy zostali ewakuowani. Funkcjonariusze policji Kapitolu oraz metropolitalnej usunęli protestujących po kilku godzinach. W wyniku zamieszek zginęło 5 osób, w tym jeden policjant Kapitolu.
Dlaczego Parler zniknął z sieci?
Atak na Kapitol stał się powodem, przez który konta Donalda Trumpa na Facebooku, Twitterze i innych serwisach społecznościowych zostały czasowo lub permanentnie zablokowane.
Gdzie w tym wszystkim Parler, na którym Donald Trump konta nie miał? Serwis był publicznie oskarżany o przyczynienie się do powstania negatywnych nastrojów, które doprowadziły do zamieszek w Waszyngtonie.
Zawieść miała moderacja serwisu – była ponoć niewystarczająca. Parler nie usuwał wielu kontrowersyjnych treści, które wymieniali między sobą użytkownicy portalu. W rezultacie zdenerwowani wynikami wyborów zwolennicy Donalda Trumpa mieli się jeszcze bardziej zradykalizować, co doprowadziło właśnie do ataku na Kapitol.
Jednymi z kluczowych dla istnienia Parlera oskarżycielami byli technologiczni giganci – Amazon, Google i Apple. Pierwsza z tych firm była odpowiedzialna za hosting strony internetowej Parlera. Po zamieszkach w Kapitolu Amazon wypowiedział umowę Parlerowi. Google i Apple w proteście usunęły aplikacje Parler z Google Play i App Store. W ciągu kilku dni po ataku na Kapitol serwis praktycznie przestał istnieć.
Czy Parler wrócił?
Kolejne miesiące pokazały jednak, że nie był to ostateczny koniec Parlera. Nowym najemcą serwerów dla portalu została firma Epik, znana z hostingu innej kontrowersyjnej strony – 8chan. Udało się także częściowo przywrócić dostępność aplikacji mobilnej.
Aplikacja Parler wróciła do App Store. Aktualizacja zasad moderacji została uznana przez koncern z Cupertino za wystarczającą. W rezultacie 14 kwietnia 2021 roku użytkownicy urządzeń Apple ponownie zyskali możliwość pobrania Parlera. Nieugięte pozostało jednak Google. Aplikacja Parler jak dotąd nie wróciła do Google Play.
A więc jak zły jest Parler? Kontrowersje, jakie wywołuje, pokazują powiększającą się w ostatnich latach polaryzację poglądów politycznych wielu społeczeństw na świecie. To właśnie algorytmy serwisów społecznościowych tworzą tzw. bańki informacyjne przekonujące użytkowników o słuszności wyłącznie ich poglądów. Postawy te mogą z czasem doprowadzić do radykalizacji, co pokazał atak na Kapitol. Wydarzenie to może być impulsem do zmian zarówno przez Parlera, jak i pozostałych społecznościowych gigantów. A Ty co myślisz o tej sytuacji?
Kazdy mądry człowiek poszuka paru informacji na temat powiązań Twittera, Facebooka, Apple, Alphabet. Wystarczy wpisać „shareholders nazwakorpo” i wiemy ze te wszystkie „firmy” maja tych samych właścicieli co uprawdopodabnia ze walka z Parlerem i innymi Gabami to walka z konkurencją nie tylko gospodarczą ale i ideologiczną ponieważ wiemy ze te korporacje realizują ideologię lewacką w najgorszej stalinowski-hitlerowskiej odsłonie.