Premier Scott Morrison poinformował o pracach nad legislacją zmuszającą platformy społecznościowe do publikowania danych użytkowników na życzenie australijskiego rządu. W taki sposób Australia chce walczyć z „internetowymi trollami”.
Australijski rząd chce walczyć z internetowymi trollami, przerzucając odpowiedzialność za „niepoprawne” treści na platformy społecznościowe. Dla Facebooka, Twittera i innych Australijczycy oferują dwa rozwiązania: udostępnienie danych osób uznanych za internetowych trolli lub przejęcie winy na siebie. Premier Morrison nie poinformował, w jaki sposób będzie pociągać platformy społecznościowe do odpowiedzialności i co się stanie, jeśli dane dostarczone przez użytkownika nie będą prawdziwe.
Kim jest internetowy troll?
Zapowiedziane przez australijski rząd prawo budzi wiele kontrowersji. Jednym z niewielu państw na świecie, które weryfikuje prawdziwość danych podczas rejestracji w mediach społecznościowych, są komunistyczne Chiny. Wydaje się, że dla platform to jedyny sposób, żeby spełniać wymogi australijskiego rządu — rejestracja na podstawie dowodu osobistego i udostępnianie danych użytkowników na życzenie rządu.
Poza koniecznością rejestracji z dowodem osobistym w ręce, najwięcej kontrowersji budzi samo określane, kim jest internetowy troll. Co w sytuacji, kiedy australijski rząd uzna, że grupa krytykująca rządowe działania to „trolle”?
Australia posiada na swoim koncie sporo sukcesów w rywalizacji z technologicznymi gigantami. Media społecznościowe traktowane są jak wydawnictwa, co wymusza na nich płacenie określonych podatków, a po strzelaninie w marcu 2019 roku rząd Nowej Zelandię wymusić wprowadzenie ostrzejszej kontroli nad publikowanymi treściami.
Źródło: TheRegister