SteelSeries Prime to stosunkowo nowa seria myszek dla graczy. Do mnie trafił na testy model SteelSeries Prime+. Czy warto go kupić? Odpowie recenzja SteelSeries Prime+.
Myszka SteelSeries Prime+ to sprzęt przygotowany z myślą o graczach i właśnie w tym zastosowaniu sprawdzać się będzie najlepiej. Z doświadczenia jednak wiem, że dobry gamingowy gadżet daje radę w wielu różnych sytuacjach. Nie inaczej jest ze SteelSeries Prime+, bowiem już od pierwszych chwil można się w tej myszce zakochać.
Jak przystało na sprzęt tej klasy, producent może pochwalić się współpracą z czołowymi e-sportowcami i zastosowaniem rewelacyjnego sensora. Skutecznie obniżono też wagę urządzenia (do ok. 70g) i to bez stosowania „dziurawej” obudowy typu honeycomb. Są też nowości – optyczne przełączniki magnetyczne oraz… wbudowany wyświetlacz!
Mysz z ekranem – czy to ma sens?
Zdaję sobie sprawę, że kupując sprzęt do grania (czy też do czegokolwiek innego), raczej nie będziemy opierać decyzji na podstawie dodatkowych bajerów. Aczkolwiek SteelSeries dość regularnie kombinuje z udziwnieniami w swoich topowych myszkach i nie inaczej jest w przypadku Prime+. Ktoś zadał sobie przecież bardzo dużo trudu, żeby na spodzie gryzonia umieścić wyświetlacz. Było warto?
Ekranik, szczerze powiedziawszy, nie robi jakiegoś świetnego pierwszego wrażenia. Podłączamy myszkę do komputera i… nie działa, kursor na ekranie trwa nieruchomo. Zaczynamy ją oglądać od góry do dołu, wpinać ją do różnych portów USB, aż w końcu okazuje się, że zanim zaczniemy pracę/zabawę, musimy przejść swoisty samouczek z obsługi specjalnych funkcji naszego gryzonia.
Na szczęście to złe dobrego początki. W praktyce bowiem ekranik pozwala nam sterować wszystkimi ustawieniami myszy – od czułości sensora, przez LOD (lift off distance) i częstotliwość raportowania, aż po kolor i efekty podświetlenia scrolla. Wszystko bez konieczności instalowania oprogramowania SteelSeries (które samo w sobie jest całkiem przyjemne i funkcjonalne).
Sprawdź też: DPI – co to jest? Jak przeliczać DPI na piksele? 300 DPI ile to pikseli?
Pozostaje jeszcze kwestia umiejscowienia ekranu oraz przycisku zmiany dpi i sterowania nim. Znajdują się one bowiem na spodzie obudowy, co ma swoje wady i zalety. Z oczywistych rzeczy: aby zmienić jakiekolwiek ustawienie, musimy obrócić urządzenie do góry nogami. Okazuje się, że przeklikiwanie się (przy pomocy kółka myszy i przycisków głównych) przez opcje jest w takiej formie bardzo wygodne i intuicyjne, do tego nie ma ryzyka przypadkowego kliknięcia w trakcie zażartego pojedynku w CS:GO.
Magnetyczne, optyczne, super wytrzymałe przełączniki
Wyświetlacz nie jest jedyną nowatorską ciekawostką w SteelSeries Prime+ (zresztą firma romansuje z wyświetlaczami już od jakiegoś czasu – sprawdzają się one świetnie w klawiaturach Apex, natomiast myszka Rival 710 pozwalała nam wyświetlać własne GIF-y z boku obudowy). Kolejnym gamechangerem mają być przyciski główne, wyposażone w magnetyczne przełączniki optyczne Prestige OM. Jak sprawdzają się na wirtualnym placu boju?
Przyciski SteelSeries Prime+ wykorzystują siły magnetyczne (a nie części mechaniczne) do stworzenia oporu podczas wciskania, które powoduje przecięcie wiązki światła podczerwonego i natychmiastową rejestrację naszego działania. W teorii ma to zapewnić przede wszystkim dwie rzeczy: bardzo dużą trwałość przełączników, którą producent ocenia na 100 milionów kliknięć, oraz błyskawiczny czas reakcji. A w praktyce?
Od premiery myszki minęło już trochę czasu i nie spotkałem się z opiniami, że komuś udało się SteelSeries Prime+ „zajechać”. 100 milionów kliknięć to liczba niemalże absurdalna i z taką wytrzymałością możemy mówić o zakupie sprzętu na długie lata. Jeśli chodzi o szybkość rejestracji wciśnięcia przycisku, nawet gdyby laboratoryjne testy wykazałyby tutaj duży progres, to byłby on niewyczuwalny dla większości użytkowników. Ważne, że mysz spełnia swoje zadanie w tej materii wzorowo.
Sprawdź też: Jak zmienić czułość myszki? Ustawienia myszki — co musisz wiedzieć o zmianie czułości
Skoro już przy kliknięciach jesteśmy, warto wspomnieć, że są one naprawdę bardzo głośne. Prime+ nie jest wprawdzie najbardziej hałaśliwą myszką, jakiej używałem, ale jeśli preferujesz nocne granie w pobliżu śpiących domowników, należy mieć to na uwadze. Mimo ogólnego wrażenia lekkości, jakie towarzyszy korzystaniu z tego gryzonia, soczyste i głośne chrupnięcia przycisków w dziwny sposób do niego pasują – przyjemny klik w pewnym momencie wydaje się wręcz nagrodą za korzystanie z przełącznika.
SteelSeries Prime+ i sensor TrueMove Pro+
W przypadku recenzji myszek paradoksalnie najnudniejszą częścią jest ocena ich najważniejszego elementu, czyli czujnika. Problem w tym, że nawet tanie modele gamingowe, których cena nie przekracza 100 zł, wyposażone są często w świetne, sprawdzone sensory PixArt. SteelSeries może się pochwalić stworzonymi we współpracy z tą firmą czujnikami TrueMove, które zbierają pochlebne opinie i osiągają świetne wyniki w testach.
SteelSeries Prime+ nie będzie stanowił dla nikogo specjalnej rewolucji, ale plusik w nazwie zobowiązuje. Zastosowany tutaj sensor TrueMove Pro+ różni się od „zwykłego” dodanym jeszcze czujnikiem dystansu. Pozwala on dostosować moment, w którym mysz przestaje rejestrować ruch po jej podniesieniu.
Z plusem czy bez, czujnik TrueMove Pro to sprawdzona, świetna konstrukcja o bardzo dużych możliwościach. Co najważniejsze – pozwala na regulowanie czułości w zakresie od 100 do aż 18000 dpi (zmiany o 50). Dostosować możemy także częstotliwość raportowania: maksymalna wynosi 1000 Hz, minimalna 125 Hz.
Obudowa i kształt – SteelSeries odrabia lekcje
Na początku recenzji wspomniałem, że w SteelSeries Prime+ można zakochać się od pierwszych chwil. Należy się tutaj wyjaśnienie z mojej strony, bowiem w testowanej myszce wcale nie urzekły mnie najbardziej zaskakująco funkcjonalny ekran ani głośne, chrupiące kliknięcie. Prawdziwym asem w rękawie tego modelu jest jego kształt, nad którego opracowaniem niewątpliwie spędzono bardzo dużo czasu.
Obudowa gryzonia została przystosowana do obsługi prawą ręką. Kciuk wygodnie leży na podkładce, lekko przysłonięty przez lewą ściankę, na której znajdują się dwa dodatkowe klawisze funkcyjne. Raz, że jest to bardzo naturalne i wygodne, dwa – ułatwia sprawne i lekkie unoszenie myszy.
Sprawdź też: Pierwsza mysz komputerowa to kamień milowy w rozwoju komputerów PC. Tak wyglądała
Przyciski główne zawierają specjalne wgłębienia, dzięki którym palec wskazujący i środkowy pewnie czekają na swoją kolej do kliknięcia. Prawa strona obudowy została wyprofilowana w taki sposób, że palec serdeczny komfortowo się na niej opiera. Osoby o drobnych dłoniach znajdą tam też miejsce na mały palec.
Górna część SteelSeries Prime+ zapewnia wygodny chwyt nie tylko dzięki odpowiedniemu wyprofilowaniu. Powierzchnia myszki wykonana została z bardzo miłego w dotyku teksturowanego materiału. Matowe wykończenie wygląda elegancko i łatwiej je utrzymać w czystości, jednak z czasem się „wyślizguje”, przez co obudowa zaczyna błyszczeć w miejscach, w których dotykamy ją najczęściej.
Scrolluj z nami i z SteelSeries Prime+
Kolejnym elementem robiącym doskonałe wrażenie jest kółko myszy. Scroll w SteelSeries Prime+ pokryto przyjemną w dotyku gumą i udekorowano subtelnym podświetleniem RGB. Kółko myszy stawia wyraźny opór i delikatnym chrupnięciem daje znać, że właśnie zostało przesunięte – taka informacja zwrotna nie każdemu spodoba się podczas przewijania dokumentów, ale jest absolutnie genialna w grach.
Dzięki bardzo lekkiej masie (71g) i świetnym ślizgaczom o wypukłym profilu mycha bez żadnych oporów sunie po większości powierzchni. Nie będę kłócił się z producentem, który zaleca modele SteelSeries QcK – to udana seria podkładek, bez wątpienia idealnie nadających się do Prime+.
Na zakończenie wspomnę też o odłączanym od myszki kablu w oplocie. Osobiście już od ładnych paru lat przestawiłem się na modele bezprzewodowe, więc sam fakt, iż podczas testów w ogóle nie zauważałem jego obecności, świadczy o jego wykonaniu bardzo dobrze. Kabelek jest miękki i lekki, zupełnie nie ogranicza nawet podczas gwałtownych i zamaszystych ruchów.
W ogólnym rozrachunku SteelSeries Prime+ to najwyższej klasy myszka gamingowa, którą możemy teraz kupić w bardzo sensownej cenie. Sprzęt w zasadzie nie ma poważniejszych wad, a może pochwalić się kilkoma bardzo unikatowymi rozwiązaniami. No i ten kształt! Niewiele myszek leży w dłoni tak dobrze, jak SteelSeries Prime+.
Sprawdź też:
- Konfigurator zestawu komputerowego PC. Wybieramy podzespoły do wymarzonego peceta
- Słuchawki dla graczy Steelseries Arctis 1 jako bardzo dobry przykład stosunku jakości do ceny