nzxt h710i

Recenzje

31.03.2022 13:45

NZXT H710i – recenzja. Elegancka i cicha obudowa dla mocnego PC

Komputery
18
2
1
3 lata temu
NZXT H710i – recenzja. Elegancka i cicha obudowa dla mocnego PC
18
2
1
18
2

NZXT H710i to obudowa, która od dawna wydawała mi się wprost skrojona na moje potrzeby. Dyskretna, minimalistyczna, a przy tym skuteczna w zapewnieniu komponentom właściwych warunków do wieloletniej, bezproblemowej pracy. Czy zdała egzamin i warto ją zarekomendować?

Kiedy trafia do mnie produkt, który został już bardzo dokładnie zrecenzowany, a długi okres obecności na rynku pozwolił, by klienci wyrobili sobie o nim opinię, wiem, że moje zadanie będzie mocno utrudnione. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że w tego typu materiale nie napiszę nic nowego. Wiem, że wszystko, co miało zostać powiedziane na temat danego sprzętu, już powiedziane zostało. Co zatem począć, kiedy mimo wszystko chcę dorzucić od siebie dwa słowa? Mam wrażenie, że dobrym wyjściem będzie skupienie się na moich osobistych odczuciach względem tego, co przyszło mi użytkować. Obudowa NZXT H710i to właśnie taki produkt – znany, lubiany i doceniany, z jedną, ale za to bardzo poważną wadą. Jak sprawdzi się na moim biurku? Oto moja opinia.

NZXT H710i – jakość, która wygląda (i kosztuje)

Pierwsze wrażenia z kontaktu z obudową NZXT 710i nie mogą być inne niż bardzo dobre. To komponent komputera dokładnie taki, jak mogliśmy się tego spodziewać. Dociera do użytkownika w ładnym, kolorowym opakowaniu, co jak na obudowę komputerową jest prawdziwą rzadkością. Niemniej to pewna forma zachęty do tego, by z uśmiechem sprawdzić, co będzie dalej. A dalej jest jeszcze lepiej. Obudowa, która opuszcza kartonowe opakowanie, krótko mówiąc, robi wrażenie.

Mam to szczęście, że NZXT H710i trafiła do mnie w najładniejszej, moim zdaniem, wersji kolorystycznej. Czarne wnętrze obudowy kontrastuje z białym wykończeniem i białym elementem maskującym przewody, co sprawia, że prezentuje się na biurku po prostu znakomicie. Obudowa, mimo upływu lat, wciąż wygląda świeżo, nowocześnie i naprawdę lekko, mimo swoich sporych rozmiarów. Trzymanie jej pod blatem biurka, gdzie skutecznie zniknie z oczu, byłoby, w mojej opinii, błędne, choć naturalnie świetnie sprawdzi się również tam.

nzxt h710i
NZXT H710i jeszcze przed złożeniem

W moim przypadku właśnie ta obudowa wkomponowała się idealnie w miejsce, w którym jest użytkowana. Niestety, z uwagi na mieszkanie w typowym, trzypokojowym mieszkaniu w bloku, nie jestem w stanie wygospodarować całego pomieszczenia na zastosowanie biurowe. Moim miejscem pracy jest salon, dlatego staram się, by biurko prezentowało się możliwie jak najbardziej estetycznie. Obudowa NZXT H710i wydatnie mi w tym pomogła. Jest na tyle neutralna, że nie przyciąga nadmiernie spojrzeń, ale również na tyle ładna, że zdążyłem już wysłuchać uwag, jakobym korzystał z jednego z najładniejszych komputerów, jakie kiedykolwiek dana osoba widziała. Wielki plus dla projektantów NZXT!

Niestety, charakterystyczne, minimalistyczne wzornictwo tego producenta ma swoją cenę. Do niektórych produktów NZXT przylgnęła łatka przepłaconych i nie da się ukryć, że również w tym przypadku trzeba się zmierzyć z tym problemem. Obudowa NZXT H710i kosztuje obecnie 999 złotych. Czy to zbyt dużo? Obawiam się, że zdecydowanie tak. Dość powiedzieć, że be quiet! Dark Base 700, czyli produkt podobnej klasy, nawet z nieco lepszym wyposażeniem, jest dwukrotnie tańszy. Podatek od NZXT? Na to wygląda…

nzxt h710i
NZXT H710i już po złożeniu

Składanie komputera przyjemne jak nigdy

Niekwestionowaną zaletą obudowy NZXT H710i jest to, w jaki sposób została zaprojektowana pod względem prostoty obsługi. Zaryzykuję stwierdzenie, że nigdy nie składało mi się komputera tak przyjemnie, jak właśnie w tej obudowie. Mam nieodparte wrażenie, że wszystko tu zostało bardzo dobrze przemyślane w taki sposób, by użytkownik, nawet ten początkujący, poradził sobie bez niczyjej pomocy. Lektura prostego poradnika składania komputera wystarczy, by w tej obudowie wyczarować cuda.

Dość powiedzieć, że zarówno lewy, szklany panel, jak i prawy montowane są przy pomocy zmyślnych zatrzasków – szybko i bez potrzeby użycia jakichkolwiek dodatkowych narzędzi. Wrażenie robi również zagospodarowanie przestrzeni wewnątrz obudowy i to, w jaki sposób rozwiązano zarządzanie przewodami. Tu naprawdę nie trzeba żadnej instrukcji, by odnaleźć się bez problemu. Składanie własnego komputera nigdy nie było tak intuicyjne, jak z obudowami NZXT.

przedni panel
Tak prezentuje się przedni panel obudowy

Z obowiązku wspomnę o podstawowych cechach tej obudowy, która, choć wciąż mieści się w tym, co zwykliśmy nazywać standardem midi tower, oferuje mnóstwo miejsca. W NZXT H710i zmieści się płyta główna w standardzie ATX (a nawet E-ATX), karta graficzna o maksymalnej długości 413 mm, chłodzenie procesora o maksymalnej wysokości 185 mm i zasilacz o długości 220 mm. U góry obudowy znajdzie się również miejsce dla chłodzenia AiO o maksymalnej długości 360 mm.

W zestawie wydajne i ciche wentylatory

Jednym z najważniejszych elementów wyposażenia każdej obudowy są części odpowiedzialne za chłodzenie podzespołów, czyli wentylatory. W przypadku NZXT H710i są cztery, czyli w zupełności wystarczająco. Trzy wentylatory o średnicy 120 mm zamontowano z przodu obudowy, z kolei jeden o średnicy 140 mm wylądował z tyłu. Wentylatory sprawiają wrażenie wykonanych bardzo solidnie, a do tego są naprawdę ciche. Mają jednak swoje mankamenty, o których warto wspomnieć.

Po pierwsze, od obudowy kosztującej około 1000 złotych należy wymagać wszystkiego, co najlepsze. Tymczasem zastosowane wentylatory nie wspierają sterowania PWM. Zostaje nam jedynie mniej dokładne DC. Przyznam szczerze, nie spodziewałem się tego.

nzxt logo
Logo producenta – jedyny akcent na zewnątrz

Podobnie w przypadku podświetlenia – użyte przez NZXT chłodzenie nie posiada diod generujących efekty świetlne. Cóż, jak na tę cenę obudowy, dość ubogo. Dobrze jednak, że same wentylatory to naprawdę porządne, a przy tym ciche konstrukcje. Dzięki temu kultura pracy komputera pozostaje na bardzo wysokim poziomie, mimo że obudowa nie została w żaden sposób wygłuszona. Cóż, brak wygłuszeń w obudowie za tę cenę też należy zapisać po stronie minusów. Mimo wszystko.

Banalna konfiguracja dzięki zintegrowanemu kontrolerowi

Kolejnym, wielkim atutem z perspektywy początkującego użytkownika jest to, w jaki sposób NZXT rozwiązało problem połączenia obudowy z płytą główną. Owszem, widziałem już wiele obudów ze zintegrowanymi kontrolerami, jednak pierwszy raz spotkałem się z tak prostym i przyjaznym użytkownikowi schematem, jak właśnie w NZXT H710i. Co my tu mamy? Zintegrowany kontroler, do którego z jednej strony podłączone są wszystkie wentylatory obudowy, a z drugiej podświetlenie LED.

Jak z tego korzystać? To banalnie proste. Wystarczy podłączyć kontroler do wewnętrznego gniazda USB 2.0 na płycie głównej, zainstalować system operacyjny, a następnie oprogramowanie NZXT CAM. Oprogramowanie błyskawicznie wykryje zainstalowany kontroler i pozwoli na zarządzanie jego ustawieniami. To właśnie z tego miejsca sterujemy podświetleniem obudowy, a także pracą wentylatorów. Można również zdecydować, by działo się to zupełnie automatycznie na podstawie sygnału z czujników temperatury zlokalizowanych na procesorze bądź karcie graficznej.

nzxt h710i wnętrze
Wnętrze? Bardzo efektowne

Naturalnie, nic nie stoi na przeszkodzie, by wentylatory odpiąć od kontrolera i sterować nimi w standardowy sposób, podłączając je bezpośrednio do płyty głównej. Wystarczy wówczas wybrać z poziomu BIOS/UEFI płyty sterowanie wentylatorami w trybie DC, by uzyskać pełną kontrolę nad nimi.

Wielkie brawa dla NZXT za to, w jak prosty sposób można złożyć komputer w tej obudowie. Na tym etapie jestem niemal pewien, że poradziłby sobie z tym nawet kompletny laik.

Podświetlenie? Na swoim miejscu

W obudowie tej klasy po prostu nie mogło zabraknąć podświetlenia LED RGB. Co prawda nie znajdziemy go na wentylatorach ani na froncie obudowy, ale wnętrze to co innego. NZXT umieściło w nim dwie taśmy LED, które podłącza się do opisanego wyżej zintegrowanego kontrolera, by móc sterować nimi oprogramowaniem NZXT CAM.

Cóż powiedzieć o efektach wizualnej tej obudowy? Są po prostu takie, jakie być powinny. Oprogramowanie oferuje wiele gotowych efektów podświetlenia, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by zdefiniować własne. Jako miłośnik statycznego, jednokolorowego podświetlenia, poradziłem sobie bez jakichkolwiek przeszkód. Mówiłem już, że konfiguracja tej obudowy to prawdziwa przyjemność? Tak? To powtórzę jeszcze raz. Konfiguracja tej obudowy to prawdziwa przyjemność.

podświetlenie led
Jeden z dwóch pasków LED odpowiedzialnych za podświetlenie obudowy

Temperatury pod kontrolą

Praktyczne testy obudowy komputerowej, co do zasady, zawierają opis tego, jak ta radzi sobie z utrzymaniem temperatury poszczególnych podzespołów w ryzach. Obawiam się jednak, że zestaw, którym dysponuję w tym momencie, nijak nie będzie reprezentatywny dla obudowy z tej półki cenowej. Korzystam z całkiem przeciętnego komputera, w którym na ten moment pracują procesor Intel Core i5-11400 i karta graficzna AMD Radeon RX 6600 XT. Jako że jedno i drugie nie ma najmniejszych problemów z przegrzewaniem się, nie jestem w stanie ocenić, jak bardzo obudowa jest w stanie pomóc w utrzymaniu właściwej temperatury. W przypadku tego zestawu po prostu tak jest i tyle – zarówno procesor, jak i karta graficzna czy płyta główna pracują w optymalnym dla siebie zakresie temperatur, bez konieczności wyciskania siódmych potów z wentylatorów.

Przygotowując się do realizacji niniejszego materiału, sprawdzałem jednak, jakie opinie na temat właśnie tej obudowy przedstawiają inni recenzenci, którzy tematowi temperatury i kultury pracy przyjrzeli się znacznie bardziej wnikliwie. Generalnie rzecz ujmując, wszystko jest w porządku. Cicho i chłodno.

NZXT H710i w codziennym użytkowaniu

Opisując obudowę, zwłaszcza tak zaawansowaną jak NZXT H710i, wypada wspomnieć również o tym, jak spisuje się w codziennym użytkowaniu, kiedy nie zwracamy uwagi na możliwości konfiguracji, sposób podłączenia poszczególnych podzespołów czy jakość wykonania danych elementów. Ważne dla nas jest to, czy potrafi stłumić odgłosy komponentów umieszczonych wewnątrz bez negatywnego wpływu na temperaturę pracy, a także to, co możemy znaleźć na przednim, a właściwie górnym panelu, gdzie umieszczono szereg przydatnych portów.

Jak wspomniałem wcześniej, nie mam najmniejszych zastrzeżeń co do jakości obudowy od NZXT. Jestem również zadowolony z tego, jaka temperatura panuje wewnątrz, a także tego, że zainstalowane wentylatory nie hałasują. Wszystko jak najbardziej na plus. Rzućmy okiem jeszcze na to, co producent umieścił na przednim panelu, by korzystanie z komputera było możliwie jak najwygodniejsze. Tu również dominuje absolutny minimalizm, dlatego wszystkie porty znajdują się z góry obudowy, nie zaburzając jednolitego wykończenia frontu.

Znajdziemy tu dwa porty USB 3.0, jeden USB-C 3.1 i uniwersalne gniazdo 3,5 mm do podłączenia mikrofonu i słuchawek. Naturalnie, jest również włącznik. Trzeba więcej? Niekoniecznie. Bardzo cieszę się z obecności USB-C, które nie we wszystkich obudowach, nawet tych droższych, stało się standardem.

nzxt h710i
I jeszcze jedno ujęcie na wnętrze

Rekomendacja, ale z zastrzeżeniem

NZXT H710i to świetna obudowa, którą powinni zainteresować się przede wszystkim ci użytkownicy, którzy cenią sobie minimalizm i prostotę. Bardzo dobrze wygląda, a składanie komputera w jej wnętrzu to czysta przyjemność. Do tego obudowa charakteryzuje się bardzo wysoką jakością wykonania i zastosowanych materiałów, jest przewiewna, a dołączone do zestawu wentylatory nie generują nadmiernego hałasu. Jest też podświetlenie LED RGB, sterowane przy pomocy dedykowanego, przejrzystego oprogramowania.

Niestety, producent nie ustrzegł się pewnych mankamentów. Wentylatory nie posiadają sterowania PWM, a obudowa nie została dodatkowo wygłuszona specjalnymi matami. O ile w przypadku średniego komputera, takiego jak mój, nie ma to większego znaczenia, o tyle w przypadku jednostek generujących więcej ciepła może być odczuwalne. Zupełnie odrębną kwestią jest cena obudowy. NZXT H710i kosztuje, na dzień powstania niniejszego materiału, 999 złotych. Moja poprzednia obudowa Be Quiet! Dark Base 700 – 549 złotych. Co gorsza dla NZXT, mam wrażenie, że to produkt od Be Quiet! jest lepszy.
Mówi się, że wszystko jest kwestią ceny i dokładnie tak jest w przypadku tej obudowy. W innej cenie napisałbym, że jest znakomita. W tej jedynie bardzo dobra.

Sprawdź też:

18
2

Podziel się:

Komentarze (1)

Niesamowite a tak wogule to co to jest

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *