Po zakupie komputera do gier, gamingowej myszy, klawiatury i monitora, bardzo często bagatelizujemy zakup odpowiednich mebli, czyli biurka i fotela. Czasem zwyczajnie brakuje już na nie środków. Czy warto wtedy sięgać po tanie rozwiązania?
W artykule czeka na Ciebie zniżka na fotele gamingowe!
Ileż to godzin potrafią spędzić gracze na analizie kompatybilności podzespołów do składanego przez siebie komputera. Procesor taki, RAM tamten, a grafika to już w ogóle RTX i dysk tysiąc. A po skończonych zakupach przed tym komputerem spędzamy kolejne długie godziny z tyłkiem… no właśnie, na czym? Ostatnie tygodnie spędziłem z SENSE7 Spellcaster i postanowiłem podzielić się wrażeniami.
Kiedy mówimy o sprzęcie, w którego nazwie (albo okolicach) przewija się słowo “gaming”, zwykle mamy przed oczami krwistoczerwone wykończenia, błyskające w 16 milionach kolorów światełka i generalnie jarmarczno-krzykliwe wykonanie. Sprawa dotyczy zarówno podzespołów, myszek, klawiatur, a także foteli i biurek, stworzonych z myślą o graczach. Na szczęście ktoś w końcu wpadł na pomysł, że może nie każdy fan elektronicznej rozrywki uważa takie “kozackie” rozwiązania za coś ładnego.
Fotel gamingowy nie musi być tylko dla gracza
Najwyraźniej tak powstał testowany przeze mnie fotel SENSE7 Spellcaster. Dotarł on bowiem pod mój adres wymalowany cały na… czarno. Taka jednolita i stonowana barwa to nie jest dziś jakaś strasznie rzadko spotykana rzecz w gamingu, ale nadal nie jest też standardem, dlatego warto o tym wspomnieć. Takie rozwiązanie będzie nieźle wyglądało nawet w biurze.
Oczywiście recenzowany przeze mnie fotel dostępny jest w wersjach z kolorowymi wykończeniami. Przyznać należy jednak, że modele z szarymi i niebieskimi elementami nadal oferują wygląd, który z przymrużeniem oka można nazwać eleganckim. Możemy kupić też egzemplarz “machnięty” na czerwono – tutaj już mamy gaming na całego, ale jak wiadomo, o gustach się nie dyskutuje i każdy znajdzie coś dla siebie. Opcja w czerni całkiem mi się spodobała i wierzę, że nie będę tutaj osamotniony.
SENSE7 Spellcaster – pierwsze wrażenie
Trzeba przyznać, że SENSE7 Spellcaster robi wrażenie jeszcze zanim go złożymy i na nim usiądziemy. Zapakowano go w wielkie i budzące respekt pudło – całość waży ponad 20 kilogramów, co jednak nie zaskoczy nikogo, kto już wcześniej miał do czynienia z podobnymi konstrukcjami. Wypakowanie i złożenie fotela zajęło mniej niż pół godziny – wszystkie części i narzędzia są oczywiście w zestawie, a montaż jest na tyle intuicyjny, że można by sobie poradzić nawet bez instrukcji.
Sprawdź też: SPC Gear GK630K Tournament Kailh RGB – recenzja taniej klawiatury mechanicznej, nie tylko dla graczy
Jak przystało na “gamingowe krzesło”, SENSE7 Spellcaster kształtem stara się nieco nawiązać do kubełkowych foteli ze sportowych samochodów. Stylistyka takich siedzisk z założenia ma być agresywna, jednak w porównaniu z niektórymi pomysłami konkurencji tutaj jest bardzo… spokojnie. Jeśli nie potraficie sobie wyobrazić, w jaki sposób fotel można określić “dynamicznym”, musicie zobaczyć tego typu konstrukcje na żywo.
Dobry fotel to komfort i możliwość regulacji
W tych najważniejszych kwestiach, czyli wygody i możliwości regulacji jest tutaj naprawdę dobrze. Znacie to uczucie, kiedy kręgosłup mówi “oh tak, o to chodziło”, zaraz po zajęciu miejsca w fotelu? Tutaj to zjawisko występuje, dlatego śmiało można powiedzieć, że Spellcaster powinien przypasować prawie każdemu. Charakterystyczny kształt zapewnia duży komfort użytkowania, również przy bardzo długich posiedzeniach.
Kiedy po raz pierwszy zasiądziemy w SENSE7 Spellcaster, od razu docenimy swobodę w szukaniu pasujących dla nas ustawień. Kilkadziesiąt sekund testowania może zapewnić komfort na długie godziny. Możliwość dostosowania do własnych preferencji jest kluczowym aspektem przy wyborze sprzętu gamingowego – w przypadku fotela rozmawiać będziemy oczywiście o wysokości siedziska, kącie nachylenia oparcia czy regulowanych podłokietnikach. W tej kategorii SENSE7 Spellcaster ma do zaoferowania bardzo dużo, choć nie jest ideałem.
Za regulację wysokości siedziska odpowiada raczej standardowy gazowy podnośnik, który powinien obsłużyć osoby ważące do 150 kg. Oparcie możemy odchylić prawie do całkowitego poziomu (160°), więc gdyby kogoś naszła ochota na drzemkę… Dobrze sprawują się podłokietniki – możemy je podnosić i opuszczać, a także wykręcać na boki. Do pełni szczęścia brakuje możliwość regulacji przód-tył, ale tej nie znajdziemy nawet w niektórych dużo droższych fotelach.
Fotel gamingowy dla dużych i małych?
Szerokie i głębokie siedzisko (ok. 55 centymetrów) “zmieści” nawet nieco większe tyłeczki, a oparcie o wysokości nieco ponad 80 cm zapewnia komfortowe warunki osobom z 1,90 m wzrostu. Do zestawu dołączone są dwie poduszki – jedna na kark, druga na odcinek lędźwiowy kręgosłupa. Umieszczenie tej drugiej można dość swobodnie regulować – ta górna raczej sobie wisi na jednym poziomie, zatem osoby o wzroście innym niż standardowe 170-180 cm mogą się z nią nie polubić.
Teoretycznie fotel gamingowy zapewnia także trzymanie pleców z boku, jednak dość łatwo znaleźć można sprzęt wyprofilowany pod tym względem lepiej. To oczywiście kwestia indywidualna, ja lubię, gdy oparcie niemalże owija się wokół mnie, a testowany model zapewnia pod tym względem więcej luzu.
Skóra ekologiczna – przy produkcji nie ucierpiało żadne zwierzę
Fotel wykonano z materiałów, do których nie można się specjalnie przyczepić. Na pierwszy rzut oka taka np. pięcioramienna podstawa czy kółka z kauczukową otoczką wydają się dość liche, ale w praktyce sprawdzają się nieźle. SENSE7 Spellcaster sunie płynnie i naprawdę cicho nawet po zabrudzonych panelach, co powinny docenić m.in. nocne Marki.
Syntetyczna skóra zawiera specjalną perforację, która sprawia, że plecy, pośladki czy uda nie pocą się ani nie przyklejają do materiału. Kiedy piszę te słowa, za oknem jest prawie 30°C (a w mieszkaniu nie mam klimatyzacji), ale nawet po kilku godzinach siedzenia nie “spływam” z oparcia. Miłe w dotyku podłokietniki wykonano z dość dobrego plastiku – można więc oprzeć na nie ręce bez uczucia kontaktu z czymś nieprzyjemnym.
SENSE7 Spellcaster – jest tanio i dobrze, więc można polecać
Są osoby, które do domowego biura kupują najtańszy możliwy fotel za stówkę czy dwie. Pewnie nie powiedzą one, że SENSE7 Spellcaster jest tani. Zorientowani w temacie wiedzą jednak, że ok. 500 zł za tej klasy sprzęt to niska półka cenowa. Nie jest też tak, że “gamingowy to na pewno przepłacam” – oczywiście nie powinniśmy oczekiwać cudów, ale gdyby porównać testowany model z typowo biurową konkurencją, absolutnie nie ma się czego wstydzić.
Zatem w swojej kategorii SENSE7 Spellcaster oferuje bardzo dobry stosunek ceny do jakości. Gdybyśmy chcieli nabyć fotel o podobnych możliwościach regulacji np. w pewnym dobrze znanym, szwedzkim sklepie meblowym, zapłacilibyśmy o połowę więcej. Oprócz niezłych możliwości dostosowania ustawień, do największych zalet tego modelu dopisałbym też bardzo ciche kółka oraz elegancki wygląd (w modelu czarnym).
Sprawdź też: Thrustmaster Hotas Warthog – najwspanialszy gadżet, którego nigdy nie kupię
Po czasie fotel ma małe dziurki na siedzeniu one sie rozdarły i ma duże dziury