kontroler dualsense edge i inne pady do ps5

Technologia

27.03.2023 08:51

DualSense Edge – wrażenia. Czy faktycznie jest taki lepszy?

Gry Konsole Peryferia
11
0
0
2 lata temu
DualSense Edge – wrażenia. Czy faktycznie jest taki lepszy?
11
0
0
11
0

DualSense Edge to najnowszy, ulepszony pad od Sony skierowany dla graczy PS5. Czym różni się od podstawowej wersji? Ile kosztuje oraz jakie są moje wrażenia po kilku tygodniach użytkowania? Tego dowiesz się poniżej – miłej lektury! 

Pod koniec sierpnia 2022 roku Sony zapowiedziało DualSense Edge – nową wersję ich kontrolera dedykowanego PlayStation 5. Miała być to odpowiedź giganta na bliźniaczy produkt konkurencji – Xbox Elite Series 2. Obydwa pady to urządzenia skierowane dla najbardziej wymagających graczy, ale jak w tym przypadku poradził sobie japoński koncern? 

Ku uprzejmości Sony Interactive Entertainment Polska, dane mi było testować Edge’a przez kilka tygodni. Przez ten okres dość intensywnie korzystałem z kontrolera na przeróżnych grach – czy faktycznie czuć tę różnicę? Wszakże sam podstawowy DualSense zrobił niemałe wrażenie i stał się przełomowym produktem, który w pełni spełnił oczekiwania graczy. Na wstępie zaznaczę, że tak – jest lepiej. Jednakże mam kilka zastrzeżeń, o których opowiem poniżej.  

DualSense Edge – wrażenia z testów

-75%
Kody rabatowe Morele Najlepsze promocje w jednym miejscu

Zanim jednak przejdę do samych wrażeń, pochylę się jednak nad wszystkimi elementami DualSense Edge, które mniej lub bardziej miały wpływ na to, jak postrzegam ten kontroler. Jak już wcześniej wspomniałem – już podstawowa wersja DualSense narobiła niemałego szumu. Niemniej Edge został wzbogacony o dodatkowe funkcje oraz np. umożliwia większe dostosowanie ustawień sterowania. NIc dziwnego, że po „konkurencie” Xbox Elite Series miałem pewne oczekiwania. 

Warto też wspomnieć, że przecież na rynku dostępne są „profesjonalne” pady od firm zewnętrznych – mowa np. o SCUF czy AIMControllers. Czy oficjalne rozwiązanie od Sony daje przy nich wszystkich radę? 

Unboxing DualSense Edge – co znajdziemy w pudle?

Pierwsze wrażenie DualSense Edge robi naprawdę pozytywne – po otworzeniu pudełka ukazuje się naszym oczom solidny i elegancki pokrowiec. Zawiera on nie tylko miejsce na pad, ale także na akcesoria. Futerał posiada zamek błyskawiczny (uchwyt jest w kształcie logo PS!) oraz klapę na rzep, która umożliwia ładowanie kontrolera bez konieczności wyciągania go z pokrowca. W futerale znajduje się specjalnie wyprofilowane miejsce na kontroler, a także dodatkowe kieszonki na akcesoria, umieszczone w górnej pokrywie.

Do zestawu dołączony jest Kabel USB – nic dziwnego. Jeśli chodzi o „profesjonalną” rozgrywkę, to jest to niezbędny element kontrolera, pozwalający na szybką reakcję na wydarzenia na ekranie i minimalizację opóźnień. Wystarczy odpalić pierwszy, lepszy stream z zawodów – zawodników grających bez kabla raczej nie uświadczycie. Sony zadbało też o zabezpieczenie złącza, aby przewód nie odłączył się w przypadku niekontrolowanego ruchu. NIekoniecznie uważam to za jakiś potrzebny gadżet. Niemniej jeśli uważasz, że masz problem ze zbyt energicznymi ruchami rąk podczas rozgrywki np. w FIFA, to takie akcesorium jest właśnie dla Ciebie. 

Po otwarciu pokrowca widzę jeden wielki porządek – super! Tylko moją uwagę najbardziej zwróciła niemała dziura pośrodku. Na początku myślałem, że nie dosłano mi jednego komponentu, ale nic bardziej mylnego. To miejsce zarezerwowane jest na tzw. Stick Module, który można dokupić osobno. Nie ukrywam – na twarzy pojawił mi się mały grymas. W kontrolerze za bagatela 1200 zł naprawdę było można jeden dorzucić.  

pad dualsense edge w etui na ciemnym tle
Po wyjęciu z pudła ukazuje się nam bardzo dobrze wykonane etui!

Podsumowując – jak prezentuje się caly zestaw DualSense Edge?

  • kontroler DualSense Edge,
  • przewód USB,
  • Sześć nakładek na drążki,
  • Dwie łopatki tylne,
  • Dwa pół kopułowe przyciski tylne,
  • obudowa złącza,
  • etui.
  • Instrukcję obsługi oraz kartę gwarancyjną,

Obudowa, przyciski itp. Czuć różnicę, ale mogło być lepiej?

Czym prędzej chwytam za kontroler i już od samego początku czuję, że coś jest inaczej – waga! DualSense Edge jest około 50 gramów cięższy od zwykłej wersji i dla mnie jest to jak najbardziej plus. Pad pewniej leży mi w dłoniach i czuję nad nim dużo większą kontrolę. 

Na pierwszy rzut oka rzuca się również nieco inny design kontrolera. W DualSense Edge projektanci mocniej akcentują czarny kolor – tym razem nie pokrywa wyłącznie przestrzeni wokół analogów i triggerów oraz bumperów, ale też większość pozostałych przycisków i touchpad! Osobiście zmiany te bardzo mi się podobają i Edge wizualnie podoba mi się o wiele bardziej, niż „oryginał”. 

W oryginalnym padzie czy samej konsoli PS5 zachwycano się nad teksturą stworzoną z malutkich figur geometrycznych charakterystycznych dla PlayStation. Tym razem dodano ją także na touchpada (w trochę innym stylu) oraz triggery. Znacznie zwiększyło to mój komfort w korzystaniu z kontrolera. 

Niemniej i kwestii wizualnej muszę się do czegoś przyczepić. Element wokół analogów, który teraz można zdejmować, wykonany jest z błyszczącego, niemiłosiernie refleksyjnego i palącego się plastiku. Jak można się domyślić – brudzi i rysuje się bardzo łatwo. Materiał zastosowany w oryginalnym DualSense prezentuje się zdecydowanie lepiej w zestawieniu z nim. To także po prostu bardziej praktyczne rozwiązanie.

pad dualsense edge na czarnym tle
Pad nieco wyróżnia się wizualnie – jest też troszkę cięższy od zwykłej wersji!

Kolejnym mankamentem jest dolna część ramion pada, na których znajduje się antypoślizgowa guma. Dlaczego? Jest ona  w kolorze białym, co powoduje, że z czasem zbiera ona zabrudzenia – w tym przypadku akurat identycznie, jak podstawowy DualSense. 

To nie wszystko! Choć czarne przyciski podobają mi się dużo bardziej, tak ich jakość… jest identyczna, co w bazowym modelu. To dla mnie spory minus, bo nigdy nie miałem tylu problemów z nimi, jak właśnie w DualSense. Na 7 kontrolerów, 4 z nich posiada tzw. „gąbkowate” przyciski. Tyle dobrze, że w przypadku Edge nie ma co się obawiać o driftujące analogi.

Nakładki i dodatkowe przyciski  – od razu lepiej!

DualSense Edge to pad, który został zaprojektowany przede wszystkim z myślą o prawdziwych zapaleńcach, ale nie tylko. Sony promuje go jako kontroler, który pozwala na grę w pełni według własnych zasad i muszę przyznać, że faktycznie tak jest. Kontroler posiada widoczne już na pierwszy rzut oka przyciski funkcyjne, które umieszczono poniżej analogów. Są one przede wszystkim do szybkiego przełączania profili sterowania, które można dowolnie konfigurować i zapisywać. Świetna sprawa!

kontroler dualsense edge na ciemnym tle
Kontroler faktycznie sprawia różnicę w wielu grach, nie tylko FPS-ach

Sony w zestawie dało aż sześć rodzajów nakładek do kontrolera, w tym dwie niskie wklęsłe, dwie niskie wypukłe i dwie wysokie wypukłe. Dzięki temu każdy gracz może dopasować odpowiednią wysokość i rodzaj nakładki do swojej gry. W przypadku strzelanek takich jak Call of Duty, Battlefield czy Overwatch 2, polecane są nakładki wypukłe, z których prawa jest wyższa. Znacząco wpływa to na precyzję celowania.

Z kolei np. do gier wyścigowych, takich jak Gran Turismo 7 czy F1  zaleca się duże nakładki, które pomogą pokonać wiele zakrętów. Wymiana nakładek jest bardzo prosta – najpierw należy zwolnić blokadę plastikowej nakładki, a potem wystarczy pociągnąć za analog do góry. Tym sposobem demontuje się nakładkę, co pozwala na wciśnięcie  jednej z wybranych na jej miejsce. Nic skomplikowanego, prawda?

Niemniej to nie koniec! W przypadku DualSense Edge Sony poszło na całego i pozwoliło także na…wymianę całego mechanizmu analogów! Jak już wcześniej wspomniałem – driftujące grzybki to dość powszechny problem wśród graczy.W tym przypadku wystarczy wręcz błyskawicznie wymienić analog i voila! Niemniej, jak już wspominałem, wielka szkoda, że nie postanowiono dorzucić chociaż jednego w zestawie – koszt takowego wynosi 129 zł. Osobiście uważam, że w tym przypadku nie jest to mało, także w pakiecie za 1200 zl, aż szkoda, że zabrakło takiego akcesorium. 

Kontrolowane triggery

Kolejną mini zmianą jest możliwość regulacji triggerów! Na kontrolerze DualSense Edge bowiem znajduje się  trzystopniowa blokada spustów, która moim zdaniem jest totalnym must-have dla graczy, którzy próbują rozwijać się w dziedzinie e-sportu.  Dzięki niej można ustawić sobie siłę docisku spustów, jednocześnie pozbywając się funkcji adaptacyjnych. To pozwala skupić się na szybszym i bardziej precyzyjnym wystrzale z broni. 

Sprawdź też: DualSense – nowy kontroler od Sony. Co potrafi pad do PS5?

Oszczędność czasu może wydawać się niewielka, ale w rozgrywkach rankingowych każda sekunda ma znaczenie. NIemniej po tych kilku tygodniach testów śmiało mogę stwierdzić, że ta blokada nieco odstaje od konkurencji, a doszły mnie słuchy, że również od nieoficjalnych rozwiązań. W DualSense Edge trzeba nieco głębiej wcisnąć trigger, gdzie powinien on chodzić mniej więcej jak przycisk myszki komputerowej. 

Personalizacja profilow – świetna sprawa

Spokojnie! Już za chwilę przejdę do wrażeń podczas rozgrywki. Najpierw jednak warto wspomnieć krótko, o etapie konfiguracji pada. Konsola widzi pada od razu po podłączeniu, po czym zaprasza nas do krótkiego przewodnika. Z niego dowiesz się o wszystkich nowych funkcjach i możliwościach DualSense Edge. 

Jedną z nowych funkcji, jest możliwość przełączania się między czterema profilami kontrolera, z czego tylko trzy możemy sami stworzyć według naszych preferencji. Dlaczego? Niestety, jedno miejsce jest zarezerwowane dla domyślnych ustawień kontrolera. Ich zmienianie jest banalnie proste – wystarczy nacisnąć przycisk Fn pod jednym z analogów, który jest przypisany do danego profilu. 

kontrolery do ps5 kolory
Kolejną świetną opcją jest personalizacja profili

Oprócz tego przycisk funkcyjny z krzyżakiem pozwala na kontrolowanie głośności słuchawek oraz balansu dźwięków z gry i czatu. Super! Z tych funkcji bardzo często korzystałem w szczególności przy Call of Duty: Modern Warfare 2. Tym sposobem mogłem błyskawicznie przeskakiwać między profilami, które bardziej pasowały do konkretnego rodzaju broni. 

Tworząc niestandardowy profil na DualSense Edge, zaczynamy od przypisania przycisków – jest to całkowicie dostosowywalne i daje nam możliwość zmiany miejsc każdego przycisku, włącznie z Share, Options czy menu. Następnie możemy dostosować czułość drążka analogowego i martwą strefę według własnych upodobań. 

W przypadku triggerów mamy jeszcze większą kontrolę – możemy ustawić moment, w którym nasza broń zaczyna strzelać od wciśnięcia spustu. Na końcu możemy dostosować moc efektu adaptacyjnych spustów oraz wibracji. Nie ukrywam – wszystko to znacznie potrafi wpłynąć na wrażenia z rozgrywki. 

Bateria pozostawia wiele do życzenia

Pozostaje jeszcze tylko kwestia baterii! Niestety – pod tym względem jest najzwyczajniej w świecie kiepsko. Już w oryginalnym DualSense był to problem, ale nie jest to tak odczuwalne, jak w przypadku Edge. Pełno ładowanie starczy na około… 6 godzin. Sprawdzałem różne konfiguracje, na różnych grach. Nie ma znaczenia, czy wszystkie „bajery” są odpalone, czy też nie – wynik był mniej więcej ten sam. Przy takiej klasie sprzętu jest to naprawdę mocny zgrzyt. Trudno w takim momencie nie powoływać się na konkurencje, gdzie tam kontrolerem można cieszyć się… jakoś sześć razy dłużej. 

Sprawdź też: Wszystko o PlayStation VR 2 – kiedy premiera? Cena i gry

Wrażenia z rozgrywki. Czy jest lepiej? To na pewno

Pora na najważniejszą część, czyli wrażenia z rozgrywki! Powyżej trochę pokręciłem nosem na to i owo, ale nie mogę odmówić DualSense Edge jednego – gra się na nim o wiele lepiej, niż na zwykłej wersji. Taki skok „jakości” porównuję zazwyczaj do przesiadki z myszki za 20 zł na jakieś konkretne modele np. od Logitech czy Steelseries. 

Największą różnicę poczułem w przypadku Overwatcha 2 i Modern Warfare II, ale to właśnie przy tych tytułach spędzam najwięcej czasu, także najłatwiej było mi ją wyczuć. Korzystając z DualSense Edge, znacznemu polepszeniu uległ mój movement. Miałem większą kontrolę nad moimi ruchami, co bardzo pozytywnie skutkowało w trakcie meczów. 

Dualsense edge w etui
Kontroler jest naprawdę świetny. Tylko czy aby wart swojej ceny?

Dodatkowe łopatki i przyciski w kontrolerze sprawują się świetnie. Osobiście nieco więcej korzystałem z tych pierwszych, a te półkuliste elementy przede wszystkim używałem w Gran Turismo 7. W takim Overwatch 2 podłużne łopatki służyły mi np. do skoku czy alternatywnych ataków. W Call of Duty Modern Warfare II łatwiej było mi wstrzymywać oddech przy snajperkach, czy też sprintować. Czas testów zbiegł się też z moją rozgrywką w Hogwart’s Legacy – dzięki tym dodatkowym elementom łatwiej było mi błyskawicznie przełączać się między zestawami zaklęć. 

Nie ukrywam – na samym początku nie spodziewałem się, że DualSense Edge zrobi większa różnicę w innych produkcjach, niż FPS-ach, ale cieszę się, że się myliłem. To uniwersalny kontroler, który znacznie pogłębia doznania z gier. Komfort pracy na nim jest ogromny i naprawdę trudno było mi się z nim rozstać. 

Czy aby na pewno warto?

To nie jest sprzęt dla każdego. Niedzielni gracze nie powinni zaprzątać sobie nim głowy i podstawowy DualSense im w zupełności wystarczy, szczególnie że „zwyklak” dalej jest bardzo dobrym padem. Warto też pamiętać, że dobranie odpowiednich ustawień może trochę potrwać. Sam zasiedziałem się, na suwakach przez jakiś czas i pierwsze kilka dni spędziłem na testowaniu różnych konfiguracji. Jednak, kiedy w końcu udało się dobrać te odpowiednie, to…nie chciałem wracać do bazowego modelu. 

Cena DualSense Edge – tu jest mały problem…

Niestety, jeszcze nie skończyłem narzekać – osobiście uważam, że największym mankamentem DualSense Edge jest właśnie jego cena. Kontroler bowiem kosztuje około 1200 zł. Może nie miałbym z tym takiego problemu, gdyby nie to, że chyba zbyt wiele jest w nim „niedoskonałości”, o których wspomniałem w powyższym artykule. Za taką kwotę oczekiwałbym jednak kontrolera względnie pozbawionego wad. 

Sprawdź też: PlayStation Plus — ile kosztuje? Cena pakietów i oferta

Ze względu na triggery, profesjonalni gracze prędzej sięgną po rozwiązania firm zewnętrznych. Każuale za to odpuszczą sobie, bo im taki wybajerowany kontroler nie jest potrzebny. Gracze na PC chętniej skuszą się na pada od konkurencji, który jest kilkaset złotych tańszy, a pod względem komfortu rozgrywki praktycznie nie ustępuje DualSense Edge. 

Przewagą kontrolera od Sony może być możliwość wymiany systemu analogów, przez co nie ma potrzeby martwić się tym, czy zaczną one dryfować. Niemniej naprawdę jeden dodatkowy mógłby być na start w zestawie. 

Podsumowanie – czy warto kupić DualSense Edge?

W końcu dobrnęliśmy do końca! Jak to jest z tym DualSense Edge? Warto go kupić, czy nie? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Najnowszy kontroler od Sony to w największym skrócie po prostu ulepszony zwykły DualSense i nie powinno to być negatywnym określeniem. Edge jest cięższy, bardziej precyzyjny i po prostu lepszy. Chwytając za pada, od razu idzie poczuć, że to jednak coś z wyższej półki.

DualSense Edge to kontroler, który zaskakuje swoją jakością, ale niestety też swoją ceną. Mimo to najwięksi entuzjaści gier na PlayStation 5 będą po prostu zachwyceni jego możliwościami. Choć są pewne aspekty, które można by poprawić, jak chociażby większa liczba przycisków, to dodatkowe przyciski oraz łopatki, a także ograniczniki triggerów wypadają świetnie i z pewnością zwiększą komfort rozgrywki. Dlatego, jeśli nie jest Ci szkoda trochę więcej gotówki, to śmiało sięgnij po tego pada. 

Kontroler DualSense Edge do testów podesłała nam firma Sony Interactive Entertainment Polska

11
0

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *