Niemiecki producent po raz kolejny udowadnia, że połączenie sensownej ceny z wysoką wydajnością jest jak najbardziej możliwe. Tym razem na przykładzie zasilacza be quiet! Straight Power 12 1000W.
Technologii trzeba przyznać jedno – rozwija się zastraszającym wręcz tempie. Coś, co jeszcze kilka miesięcy było tylko marzeniem, dziś jest rzeczywistością. Do grona producentów, których z całą pewnością można określić mianem innowatorów bezsprzecznie należy niemiecki be quiet!, a dziś to po raz kolejny udowadnia, tym razem na bazie kompletnie nowego zasilacza Straight Power 12.
be quiet! Straight Power 12 to pierwsza w historii marki seria zasilaczy, korzystających z pojedynczej linii +12V oraz specyfikacji ATX 3.0 z natywnym wsparciem dla PCI Express 5.0 i przewodu 12VHPWR, wykorzystywanego aktualnie przez NVIDIĘ w wybranych kartach graficznych GeForce RTX 4000. E12-1000W, bo taka jest nazwa kodowa testowanej dziś jednostki, wykorzystuje topologię pełnego mostu, układ rezonansowy LLC, synchroniczny prostownik oraz konwertery DC-DC.
Wraz z bardzo wysoką sprawnością potwierdzoną certyfikatem 80 PLUS Platinum, 10-letnią gwarancją producenta i wysoką jakością elektroniki, ma szansę stać się absolutnym bestsellerem. Sprawdźmy zatem, czy specyfikacja pokrywa się z osiągami.
Specyfikacja be quiet! Straight Power 12 1000 W
- kompatybilność ze standardem ATX12V 3.0, EPS12V 2.92,
- moc ciągła 1000 W,
- temperatura pracy do 40 °C,
- typowa sprawność powyżej 93,9% (potwierdzona certyfikatem 80 PLUS Platinum),
- pojedyncza linia +12 V z maksymalnym obciążeniem 1000 W,
- zastosowanie japońskich kondensatorów do 105 °C,
- opatentowany 135 mm wentylator Silent Wings 3 z łożyskiem FDB,
- całkowicie modularny system okablowania,
- 4 złącza PCI-E (6+2)-pin,
- 1 kabel PCI-E 5.0 12VHPWR 600W,
- aktywny system PFC (0,99),
- zgodność ze stanami energetycznymi C6/C7,
- konwertery DC-DC,
- 10-letnia gwarancja producenta.
Sprawdź też: be quiet! Pure Power 12 M 1000 W – test zasilacza z ATX 3.0
Budowa i jakość wykonania
W pudełku wraz z zasilaczem znajdziemy cztery plastikowe opaski zaciskowe, czarne śrubki do montażu i instrukcję obsługi. Trzeba przyznać, że jak na sprzęt za tyle pieniędzy, wyposażenie prezentuje się nieco biednie. Brakuje nam na przykład dodatkowej torby na przewody i rzepowych opasek, a te znajdziemy przecież w poprzedniku, czyli Straight Power 11. No szkoda.
Tak czy owak, zasilacz bije jakością (choć nie tak, jak Dark Power). Jest gruba, pomalowana na czarno blacha, otwory wentylacyjne z tyłu oraz grill osłaniający 135-milimetrowy wentylator. Oczywiście jest to zasilacz w pełni modularny. Panel znajdziemy z tyłu zasilacza.
W środku pudełka znajdziemy oczywiście pełny komplet okablowania. Producent wykorzystał zarówno 16, jak i 18 AWG (American Gauge Wire, niższy numer oznacza większy przekrój) i wszystkie są dokładnie oznaczone na wtykach. Na wtyku ATX 24-pin wykorzystano dodatkowe przewody zwrotne. Niestety tak jak zresztą zawsze u be quiet! wszystkie wiązki umieszczono w nylonowym oplocie, a nie czarnych, płaskich taśmach.
Przewodów jest natomiast sporo. Oprócz głównego ATX 24-pin, do dyspozycji otrzymujemy 2x EPS (1x 4+4-pin i 1x 8-pin), cztery przewody PCIe (60 cm, 6+2-pin), jeden przewód PCIe 5.0 12VHPWR 600W, 2x SATA (55 cm) z dodatkowymi złączami SATA oraz 1x SATA/MOLEX (55 cm).
Sprawdź też: be quiet! Dark Power 13 1000W – test zasilacza dla wymagających
Wnętrze
Za chłodzenie elektroniki odpowiada 135-milimetrowy wentylator be quiet! Silent Wings 3 z łożyskiem FDB, który kręci się do 2100 obr./min. Ten nie działa niestety w trybie półpasywnym, ale jak się okaże później, nie trzeba się o to martwić. Wentylator oparto o 6-polowy silnik, dlatego potrafi pracować płynnie z bardzo niskimi obrotami.
Be quiet! wykorzystał w tym wypadku platformę renomowanego producenta FSP, a sam zasilacz spełnia wymagania specyfikacji ATX 3.0. Korzysta on z topologii pełnego mostu, układu rezonansowego LLC, synchronicznego prostownika i przetwornic DC-DC, a do chłodzenia kluczowych komponentów wykorzystuje wiele pomniejszych radiatorów.
W układzie APFC widzimy trzy wysokonapięciowe kondensatory filtrujące japońskiej produkcji Rubycon oraz Nippon Chemi-Con, które są certyfikowane do pracy w temperaturze do 105 st. Celsjusza. W układzie aktywnego PFC znajdziemy dodatkowo dwa MOSFET-y Toshiba TH25A60X oraz dodatkowe cztery Infineon 60R180P7, znajdują cię się za diodą Schottky’ego.
Równie dobrze prezentuje się strona wtórna. Wykorzystano tutaj sześć MOSFTET-ów Toshiba TPHR8504PL oraz wyłącznie japońskie kondensatory elektrolityczne Nippon Chemi-Con i Rubycon oraz aluminiowo-polimerowe marki Chemi-Con.
Testy – sztuczne obciążenie
Zasilacz podłączyliśmy do naszego testera, który generuje sztuczne obciążenie. W ten sposób sprawdzamy stabilność, napięcia, obliczamy ostateczną sprawność i przyglądamy się jakości zastosowanej elektroniki. Na podstawie zebranych pomiarów prądów i napięć obliczyliśmy też oddawaną moc i sprawdziliśmy, jak jednostka zachowywała się w niezrównoważonym rozkładem obciążeń w teście krzyżowym (Cross Load) oraz niskim obciążeniu (Low Load). Ten drugi ukazuje, w jaki sposób zasilacz radzi sobie przy wykorzystaniu energooszczędnych podzespołów komputerowych, gdzie cała platforma niejednokrotnie potrafi pobrać nie więcej niż 50 W.
Zasilacz bez problemu przeszedł testy przeciążeniowe – zarówno na 110%, jak i w trybie maksymalnym, czyli teście zabezpieczenia OPP. Zanim takowe zadziałało (i tak, działa), zasilacz oddawał aż 1277 W mocy ciągłej. PSU generował stabilne napięcie +12V o natężeniu 104,4 A, co daje nam aż 127,7% mocy znamionowej. Taki zapas przyda się szczególnie w wypadku wykorzystania najbardziej prądożernych komponentów na rynku – w tym karty graficznej NVIDIA GeForce RTX 3090 Ti i RTX 4090. Same zabezpieczenia OPP/OCP dla omawianej linii oraz zwarciowe SCP dla wszystkich linii zadziałały poprawnie – standardowo w wypadku zasilaczy wysokiej jakości.
Sprawdź też: Jaki zasilacz do GeForce RTX 4000? Zasilanie kart Ada Lovelace
Hot box – testy w komorze cieplnej
Test w hot boksie ma za zadanie ukazać nam właściwości zastosowanej w zasilaczu elektroniki. Należy tutaj wspomnieć, że im wyższa temperatura pracy, tym z reguły niższa oddawana moc, a w przypadku tanich lub ogólnie budżetowych zasilaczy wątpliwej jakości test ten może okazać się zbyt wymagającym scenariuszem.
W poprawnie złożonym komputerze, w którym zastosowano odpowiedni przepływ powietrza, z reguły temperatura znaczenia nie ma, ale w upalne dni może się okazać, że dana jednostka nie potrafi obsłużyć zainstalowanych w komputerze komponentów. Zasilacze renomowanych producentów bez problemu potrafią pracować nawet w temperaturze 50 st. Celsjusza i tak wysoko ustawiamy poprzeczkę dla poszczególnych modeli.
Be Quiet! Straight Power 12 1000W pracował w tym wypadku w temperaturze mieszczącej się w granicach 44-46 st. Celsjusza pod pełnym obciążeniem, a same pomiary zanotowaliśmy przy temperaturze na poziomie 45,4 st. Celsjusza. Zasilacz bez problemu oddawał pełną moc znamionową w trakcie trwania testu i ta nie zmniejszyła jego możliwości. Sprawność energetyczna wyniosła 92,81%, a więc zaledwie o 0,36% mniej niż w temperaturze pokojowej.
Napięcie na linii +12 V utrzymywało się na poziomie 11.91 V, na linii 5V było niższe o 30 mV, a na linii 3.3 V spadło o 26 mV. Po 30-minutowym teście w hot boksie zanotowaliśmy 46 st. Celsjusza i wtedy to obroty zastosowanego wentylatora wzrosły do maksymalnie 1984 obr./min. Zasilacz jak widać, jest bardzo wysokiej jakości.
Regulacja napięć, tętnienia i sprawność
Regulacja napięć w jednostkach średniopółkowych nie powinna przekraczać 3%, ale w najwydajniejszych zasilaczach na rynku norma ta powinna utrzymywać się w granicach nawet 1%. be quiet! Straight Power 12 1000W to zasilacz premium i dokładnie to widzimy na wykresach. Linię +12V reguluje w zakresie zaledwie 1,42%, dla linii +5V w 2,18%, a dla 3,3V 1,31%. Nie jest to może rekord, ale jest naprawdę solidnie.
Tętnienia natomiast zmierzyliśmy przystawką oscyloskopową USB PicoScope 2205A. Nie używaliśmy więc multimetra cyfrowego, ponieważ ten nie jest w stanie w precyzyjny sposób zbadać przebiegu napięcia ze względu na zbyt małe próbkowanie. Norma ATX reguluje zakres bezpiecznych wartości na poszczególnych napięć i przekroczenie którejkolwiek może powodować problemy ze stabilnością, losowe crashe i BSODy oraz inne, niepożądane efekty. W przypadku bohatera dzisiejszego artykułu zanotowaliśmy na linii 12V zaledwie 19,4 mV. W tym samym czasie tętnienia dla linii +3 3 V i +5 V wyniosły odpowiednio 12,1 mV oraz 13,4 mV. To dobre wyniki.
Be Quiet! Straight Power 12 1000W otrzymał certyfikat 80PLUS Platinum, co oznacza, że w przypadku Polaków (napięcie w gniazdku domowym wynosi 230 V), zasilacz obciążony w połowie musi wykazywać sprawność na poziomie 94%. Testowany model osiągnął w tym scenariuszu 94,91%, a średnia efektywność w zakresie obciążeń 20-100% wyniosła aż 93,82%. Potwierdzają się zatem założenia certyfikatu, choć szkoda, że w przypadku niskich obciążeń z zasilacza nie możemy wycisnąć więcej niż 78,87% sprawności w teście LP1 (ok. 50W) i 85,37% w teście LP2 (ok. 85W).
Kultura pracy
Oprócz radiatorów, za rozpraszanie nagromadzonego w jednostce ciepła odpowiada 135-milimetrowy wentylator Silent Wings 3 działający w trybie ciągłym (szkoda, że bez wsparcia dla pracy pół-pasywnej, choć w tym wypadku nie ma to tak naprawdę znaczenia). Tak czy owak do 50% obciążenia wentylator pracował w zakresie 412-647 RPM, co powoduje, że do tego progu zasilacz w normalnych, domowych warunkach będzie niesłyszalny. Przy 100% obciążenia wentylator notuje 1557 RPM, a w teście w komorze parowej 1984 RPM.
Do 50% mocy natężenie dźwięku utrzymywało się na poziomie tła, czyli w naszym wypadku 32,3 dBA — wentylator był niesłyszalny. Nieco gorzej radzi sobie po przekroczeniu tego progu. Na maksymalnym obciążeniu wentylator generował 49,6 dBA, a zatem już całkiem sporo, ale to typowe dla tak mocnych zasilaczy.
Podsumowanie
No i stało się. Od teraz zasilacze be quiet! oferują nie tylko 10-letnią gwarancję, ale również pojedynczą, mocną linię +12V. Be quiet! Straight Power 12 1000W to znakomity zasilacz w standardzie ATX 3.0 z natywnym wsparciem dla łącza 12VHPWR, który bez problemu zasili nawet najbardziej prądożerne karty graficzne na rynku – i to z zapasem.
Sprawdź też: Recenzja FSP Hydro Ti PRO 1000W. 80 PLUS Titanium za 1000 zł!
Zasilacz cechuje cicha praca, niskie temperatury, bardzo wysoka jakość elektroniki (japońskie kondensatory mówią same za siebie) i niezły wygląd. Do 50% obciążenia, czyli 500W, zasilacz pomimo braku pracy półpasywnej będzie prezentował bezkompromisową kulturę pracy i tego się po prostu od takich produktów już oczekuje – szczególnie od be quiet!.
Szkoda jednak, że producent nadal stosuje przewody w nylonowym oplocie, a w środku opakowania nie znajdziemy dodatkowej torby na kable. Mógł również dorzucić jednak ten tryb półpasywny, bo konkurencja już od lat stosuje taką praktykę, a zatem można stwierdzić, że klient tego po prostu wymaga.
Tak czy owak, za zasilacz przyjdzie nam zapłacić ok. 979 zł, a zatem mniej niż za Corsair HX1000i czy XPG Cybercore 1000W Plus Platinum. Pod względem opłacalności nowa jednostka wypada zatem naprawdę dobrze i jeśli szukasz sprzętu do wysokiej klasy zestawu komputerowego z kartą graficzną GeForce RTX 4000, polecamy się nią zainteresować.