Endorfy to jak już wielokrotnie wspominaliśmy połączenie SilentiumPC z SPC Gear, a LIV Plus Wireless jest bezpośrednią następczynią uwielbianej przez wielu myszki LIX Plus Wireless. Sprawdziliśmy, czy producent poszedł z duchem czasu. Oto nasz test!
SPC Gear LIX Plus Wireless pojawiła się w 2022 roku, czyli nieco ponad dwa lata temu. Kosztowała wówczas 279 zł, więc była pozycjonowana w segmencie urządzeń ze średniej lub jak kto woli mainstreamowej półki. LIV Plus Wireless natomiast celuje znacznie wyżej. Startuje bowiem, z okazji przedsprzedaży, w cenie promocyjnej 349 zł, gdzie Endorfy wyraźnie zaznacza, że SRP wyniesie po tym czasie 449 zł. To niemal dwukrotna przebitka cenowa względem poprzednika i choć zdajemy sobie sprawę, że przez okres dwóch lat inflacja zdążyła dobić do niebotycznych poziomów, postanowiliśmy ocenić nowego gryzonia w kontekście półki wysokiej, a nie mainstreamowej. Mankamenty z LIX Plus Wireless nie powinny mieć tu zatem miejsca.
Endorfy LIV Plus Wireless: Specyfikacja
Endorfy LIV Plus Wireless to bezprzewodowa, symetryczna myszka posiadająca sześć przycisków. Główne przełączniki wykonane zostały przez Kailh i oba to model GM 8.0. Myszka komunikuje się ze źródłem za pośrednictwem trzech trybów – bezprzewodowo 2,4 GHz, Bluetooth 5,3 lub przewodowo, przy pomocy dołączonego do opakowania kabla paracord USB-C do USB-A. Wbudowany akumulator ma pojemność 500 mAh, czyli typową dla wielu tego typu gryzoni. W środku znalazł się niemal topowy, aktualnie drugi najlepszy na rynku sensor optyczny PixArt PAW3395 o czułości od 50 do 26 tys. DPI.
Sprawdź też: Ranking myszek Endorfy. Najlepsze myszki do grania
Najbardziej rzuca się jednak w oczy budowa. Charakterystyczna perforacja wpływa bezpośrednio na ostateczną wagę urządzenia, która wynosi 69 gramów (nice). Swoją drogą, tyle samo ważył LIX Plus Wireless, a to już na pewno nie jest dziełem jakiegoś przypadku.
Budowa i jakość wykonania
W środku pudełka, wraz z myszką, znajdziemy transmiter radiowy, przewód zasilający USB-C do USB-A, zapasowe ślizgacze, nieco makulatury i dodatkową stację dokującą, która natychmiast usprawiedliwia wyższą, wspomnianą wcześniej cenę.
Oto bestsellery od marki Endorfy!
Ciężko zdefiniować kształt perforacji LIV Plus Wireless. Jest ona chaotyczna, ale nie wpływa na ogólną jakość, myszka jest po prostu solidna. Nie ugina się pod naciskiem, nie skrzypi i nie wygląda, że miałaby się rozlecieć po przypadkowym spotkaniu ze ścianą u denerwujących się przegraną graczy.
Środek ciężkości LIV Plus Wireless znajduje się niemal na środku, a zatem mamy do czynienia ze świetnym wyważeniem, pozwalającym na wykonywanie szybkich i przede wszystkim precyzyjnych ruchów. Same łopatki są natomiast oddzielone od korpusu, więc nie zauważymy tu żadnych luzów. Ciężko przyczepić się tutaj do jakości wykonania. Myszka świetnie leży w dłoni.
Na spodzie myszki znajdziemy przełącznik trybów pracy oraz dwie wypustki magnetyczne, wykorzystywane w dedykowanej stacji dokującej. Nie trzeba nawet zbytnio myśleć o tym, żeby jakoś idealnie położyć gryzonia na samej stacji, bo nawet niewielkie odchylenia od centralnego punktu są korygowane przez wbudowane magnesy.
Sprawdź też: SPC Gear LIX Plus Onyx White – recenzja. Mistrz klasy ultralekkiej?
A skoro już przy stacji jesteśmy, ta łączy się z komputerem przy pomocy przewodu USB-C do USB-A z charakterystycznymi wypustkami zabezpieczającymi przewód. Na froncie stacji znajdziemy miejsce na instalację transmitera radiowego i trzeba przyznać, że jest to idealne miejsce. Podstawka jest dodatkowo podświetlana, ale niestety iluminacją nie możemy sterować z poziomu aplikacji, tylko przy pomocy dedykowanego przycisku.
Wrażenia z użytkowania
Pierwsze wrażenie nie było zbytnio pozytywne. Ze względu na wszechobecną perforację, którą znajdziemy nawet po bokach, mysz nie wydaje się być wygodnym urządzeniem do codziennej pracy. Na szczęście po tych kilku tygodniach możemy śmiało powiedzieć, że pierwsze koty za płoty, bo trzeba było się do niej po prostu przyzwyczaić.
Główną zaletą perforacji jest niewątpliwie naturalna wentylacja. Przewiewność konstrukcji powoduje bowiem, że nasza dłoń nie ma tak dużej tendencji na pocenie, nawet w trakcie bardziej emocjonujących potyczek sieciowych. Imponuje również uniwersalność konstrukcji. LIV Plus Wireless, tak samo zresztą jak i LIX Plus Wireless, to flagowe przykłady myszek, które można używać przy wykorzystaniu w zasadzie dowolnego chwytu i dowolnej wielkości dłoni. Wydaje nam się jednak, że ze względu na nietypową perforację, LIX Plus Wireless był bardziej komfortowy przy wykorzystaniu chwytu Palm Grip.
Pod przyciskami głównymi znajdziemy znane i lubiane przełączniki Kailh GM 8.0, charakteryzujące się średnią ciężkością, z siłą nacisku na poziomie 65 gF i żywotnością do 80 milionów kliknięć. Sam klik jest donośny i zdecydowanie wyczuwalny, choć po czasie przyciski główne zaczynają sporadycznie skrzypieć. Być może jest to wada akurat naszej testowej sztuki, ale to samo miało miejsce u poprzednika, czyli LIX Plus Wireless.
Szukasz myszki gamingowej? Oto inne polecane propozycje:
Przyciski główne mają delikatny pre-travel, ale nie mają żadnych bocznych luzów, ani przede wszystkim żadnego post-travela. Inaczej, a w zasadzie odwrotnie, spisują się natomiast przyciski boczne. Tutaj pre-travel nie występuje wcale, ale wyczuwalny jest delikatny post-travel. Mają też wyczuwalne pod palcem specyficzne luzy.
Rolka pracuje płynnie i poszczególne stopnie enkodera są jedynie delikatnie zaakcentowane. Praca rolki to już jednak kwestia gustu i osobistych preferencji, jedni wolą bardziej chrupką, wyczuwalną, a inni zdecydowanie gładszą. Problemem, przynajmniej dla nas, jest natomiast słabe jej zaakcentowanie, jest ona nieco zbyt nisko osadzona, a naciśnięcie łopatki w okolicy scrolla powoduje, że przy jednoczesnym scrollowaniu, ten zaczyna lekko ocierać się o rant łopatki.
Diametralnej poprawie względem LIX Plus Wireless uległy natomiast ślizgacze. Oferują one bardzo płynny i szybki ślizg i są przy tym zaokrąglone po bokach. Nie powodują zatem typowego zjawiska ocierania się o materiałową podkładkę, która nigdy nie posiada idealnej struktury. Ba, zapasowy komplet znajdziemy też w pudełku, więc zdziwimy się, jeśli przez następne lata ciągłej pracy komuś zabraknie.
Oprogramowanie i testy
Nie jesteśmy w stanie ocenić oprogramowania. Nie ze względu na jego brak, ale ze względu na prototypową wersję dostępną wyłącznie dla prasy i pracowników Endorfy. Finalna wersja może się zatem diametralnie różnić, a wszelkie wymienione niżej wady należy przyjmować z odpowiednią dozą sceptycyzmu.
A oprogramowanie ogólnie spisuje się dobrze. Jest to jednak OEM-owa aplikacja dostarczana przez producenta chipsetu z dedykowaną szatą graficzną – taką samą appkę oferuje na przykładu Lamzu. Na szczęście sama appka jest przejrzysta i znajdziemy tu możliwość tworzenia własnych makr, przypisywania funkcji, zmianę ustawień czułości, zarządzanie podświetleniem, a także opcje dla zaawansowanych użytkowników związanych z LOD, debounce time czy funkcją Motion Sync.
Do myszki przyda się profesjonalna klawiatura:
Dzięki niemal topowemu sensorowi PixArt PAW3395, myszka prezentuje fenomenalną wydajność w testach. Niski poziom wygładzania, idealne próbkowanie, duża prędkość i precyzja i 1-mm lift of distance to rzeczy, do których nie przyczepi się nawet najbardziej wymagający użytkownik. Mysz nie przejawia żadnych problemów z jitteringiem ani też interpolacją. Nie znajdziemy tu również żadnej akceleracji pozytywnej czy negatywnej.
Podsumowanie
Endorfy LIV Plus Wireless to myszka niemal idealna. Do takiej jakości aspirowała poprzedniczka, czyli LIX Plus Wireless, jednakże jak na 2024 roku nie budzi ona już takiego efektu wow, jaki wywołałaby właśnie w poprzednim okresie. LIV Plus po prostu przegapił moment swojej świetności, dokładnie tak jak SteelSeries Prime. Dlaczego?
Jest to nieco odświeżona wersja bliźniaczej myszki, starająca wyróżnić się technologią, jaką oferował Razer w swoim Viper Ultimate już w 2021 roku, a branża przecież w miejscu nie stoi i LIV Plus Wireless musi dziś konkurować nie tylko z największymi graczami na rynku, ale też ze względną nowością z krajów azjatyckich, które właśnie podbijają serca wielu użytkowników w Europie.
Ostatecznie wszystko tak naprawdę zależy od naszych osobistych preferencji. Użytkownicy stroniący od perforowanych konstrukcji na pewno nie znajdą tutaj niczego dla nich, ale fani przewiewnych obudów jak najbardziej powinni się tym gryzoniem zainteresować. A szczególnie teraz, w trakcie panującej promocji za 349 zł.
Sprawdź też: SPC Gear LIX – recenzja. Po prostu myszka