Słuchawki Arctis 1 to produkt, który w linii słuchawek Arctis, oferowanych przez Steelseries, jest najmniej zaawansowaną pozycją, jaką można zakupić. Pozory jednak w tym przypadku mylą, gdyż za niewygórowaną cenę, otrzymujemy solidny, doskonale brzmiący zestaw słuchawkowy.
Okupione to zostało jednak pewnymi ustępstwami – głównie w konstrukcji – jednak nie jest to nic co mogłoby znacząco obniżyć ocenę tego produktu. Przechodząc jednak do konkretów – headset zapakowany jest pomarańczowo-białe, średniej wielkości pudełko. Do zestawu nie dołączono instrukcji w formie papierowej książeczki – wszelka specyfikacja jest wydrukowana na boku pudełka bądź dostępna po zeskanowaniu kodu QR. W środku znajdziemy rzecz jasna słuchawki, jak i odpinany mikrofon oraz przedłużenie pojedynczego Jacka, który wychodzi ze słuchawek (niestety na stałe) na rozgałęziacz dla PCtów.
Konstrukcja słuchawek
Bez bicia przyznam, że pierwszą moją reakcją po odpakowaniu Arctisa 1, była lekka obawa. Na pierwszy rzut oka sprzęt wygląda dosyć rachitycznie. Wręcz miałem obawę, że zakładając go na głowę, ulegnie uszkodzeniu gdzieś w okolicach pałąka. Po rozwinięciu go, moim oczom ukazała się stalowa szyna – niewątpliwie dodatek ten pozytywnie wpływa na trwałość sprzętu. Zauważalnym brakiem w Arctisie 1 jest nieobecność paska do gogli narciarskich – elementu rozpoznawczego pozostałych modeli z serii. Choć mi osobiście to nie przeszkadza – słuchawki dalej nosi się wygodnie – to ocenę pozostawiam Wam. Zamiast tego pałąk jest osłonięty pianką amortyzującą, którą osłania ekoskóra. Sama ekoskóra nie została jednak użyta do obicia poduszeczek nauszników, co wielu z Was z pewnością uzna za zaletę. Zamiast tego użyto miłego w dotyku materiału, który zapewnia właściwy przepływ powietrza. Tym samym znika problem tak często występujący przy nausznikach z ekoskóry – nadmierna potliwość okolic uszu.
Same słuchawki leżą bardzo dobrze, także za sprawą obrotowych nauszników, które lepiej dopasowują się do skóry. Problemem dla co niektórych może być to, że ucho znajdujące się wewnątrz słuchawki, odrobinę się w niej gniecie. W tej kwestii producent mógł zaoferować trochę więcej przestrzeni. Arctisy 1 trochę słabo radzą sobie z wytłumieniem dźwięków otoczenia, ale to akurat cecha materiału, który zapewnia dużą wentylację. Całość waży około 270 gramów.
Na opis zasługuje sposób w jaki Steelseries rozwiązało kwestie regulacji głośności – nie znajdziemy tu żadnego pokrętła przy kablu. Wszystko zostało umieszczone w obudowie lewej słuchawki. Znajdziemy tam włącznik/wyłącznik mikrofonu oraz pokrętło do regulacji głośności słuchawek, a także wejście na odpinany mikrofon (od frontu).
Brzmienie Steelseries Arctis 1
Jak na słuchawki gamingowe, które są podstawowym modelem w serii Arctis, brzmienie jest jak najbardziej miłe uszom. A to za sprawą użycia tych samych przetworników S1, które znaleźć możemy w droższych modelach ze stajni duńskiego producenta. Słuchawki sprawdzą się w grach, choć odrobinę gorzej radzą sobie przy muzyce. Bas określić można jako delikatnie za mocny, lekko psujący odbiór dźwięków. Niemniej nie jest to sprzęt dedykowany melomanom, zatem skupmy się na tym jak Arctisy wypadają w grach.
Sprawdź też: Słuchawki dla graczy do 150 zł – sprawdź na moreleTV
W grach takich jak CS:GO czy BF1, dźwięk jest soczysty i wpływa w pozytywnym stopniu na zabawę. Wysokie tony nie powodują tu zgrzytania zębów, źródło dźwięku można spokojnie określić. Rzecz jasna należy tu pamiętać o tym, że ogromną rolę odgrywać będzie tu karta dźwiękowa, jaką macie na komputerze – taki urok słuchawek podłączanych na jacka. Testowałem je tylko na PC, jednak producent zapewnia, że słuchawki są kompatybilne z konsolami – choć z pewnością na każdej będą trochę inaczej brzmieć.
W temacie mikrofonu sytuacja również rysuje się dobrze – o ile przymkniemy oko na zjawisko spłaszczenia dźwięku naszego głosu. Jednak same szumy z otoczenia są bardzo dobrze tłumione i w trakcie mówienia nic z zewnątrz nas nie zagłusza. Wydaje mi się, że twórcy byli na tyle zadowoleni z technologii ClearCast, że zrezygnowali z materiałowej osłony na mikrofonie. Jest to sensowna decyzja, biorąc pod uwagę jak czysty (choć lekko zniekształcony) jest nasz głos.
Podsumowanie: Steelseries Arctis 1 – czy warto się skusić?
Steelseries Arctis 1 to z pewnością rozsądny wybór, jeśli poszukujecie czegoś co sprawdzi się w gamingu a równocześnie nie złupi waszej kieszeni. Słuchawki te nadają się do wielogodzinnych maratonów przy ulubionych grach – uszy po prostu się w nich nie męczą. Mogą być również wykorzystane do wyskoczenia na zewnątrz, gdyż nie jest to headset stworzony na typową modłę gamingową – z masą wodotrysków, podświetleń etc. Nie będą zatem przyciągać niepotrzebnej uwagi w miejscach publicznych. Spotkałem się z opinią, która mówi, że jest to najlepszy wybór z całej serii Arctis – jakkolwiek nie do końca się z nią zgadzam, to po części jest to racja – musicie odpowiedzieć sobie sami, czy warto jest zapłacić więcej, gdy dźwiękowo headset będzie brzmiał tak samo, jak jego droższe odpowiedniki od duńskiego producenta.
Sprawdź też: SPC Gear Viro Plus – recenzja. Niedrogie słuchawki dla gracza?