Chieftec wraca mocniejszy niż kiedykolwiek wcześniej. Popularny niegdyś “Szef” miał wówczas sporo do powiedzenia w segmencie zasilaczy i obudów komputerowych, ale zdecydował się ustąpić miejsca konkurencji. Do teraz. Sprawdź, jak poradził sobie najnowszy Polaris 3.0 z ATX 3.0!
Linia zasilaczy Chieftec Polaris 3.0 składa się z modeli o mocy 850W, 1050W i 1250W. Każdy z nich wyposażony jest w najnowszy standard ATX 3.0 z natywnym wsparciem dla PCIe 5.0, a także posiada certyfikat sprawności 80 PLUS Gold.
Sprawdź też: Cooler Master V SFX Platinum 1300 W – test zasilacza. Mały ale wariat
Każda z tych jednostek charakteryzuje się modularnym systemem okablowania, topologią pół mostu, LLC, SR i przetwornicami DC-DC. Ponadto, wyposażone są w cichy, 135-milimetrowy wentylator, który pracuje w trybie półpasywnym oraz jedną silną szynę +12V.
Mimo imponującej specyfikacji, gwarancja na te zasilacze wynosi zaledwie dwa lata, co wydaje się być niewspółmiernym do ich możliwości. Sprawdźmy zatem, czy producent czasem nie poszedł na łatwiznę podczas szukania oszczędności tam, gdzie nie powinno się ich szukać – w elektronice we wnętrzu.
Budowa i jakość wykonania
W zestawie z zasilaczem otrzymasz kabel zasilający, cztery śrubki montażowe w kolorze czarnym, nieco papierów oraz dodatkowy pokrowiec na przewody. Pokrowiec jest szczególnie cenny, gdyż często producenci nie dołączają go nawet do droższych modeli. Wyposażenie zasługuje zatem na uznanie.
Zasilacz prezentuje wysoką jakość wykonania. Gruba, czarna blacha zapewnia atrakcyjny wygląd. Rozmiary urządzenia wynoszą 160 x 150 x 86 mm, co stanowi typowe wymiary dla zasilacza o tak wysokiej mocy. Na tylnej części umieszczono panel modularnego okablowania, gdzie znajdziemy gniazdo 12VHPWR.
Producent zapewnia kompletny zestaw okablowania. W skład zestawu wchodzi: 24-pinowy przewód ATX o długości 65 cm, dwa 4+4-pinowe przewody EPS, dwa 6+2-pinowe przewody PCIe, 600W przewód 12VHPWR, trzy przewody SATA (każdy z trzema złączami) oraz przewód Molex z czterema złączami. Warte podkreślenia jest, że producent zainstalował dodatkowe przewody zwrotne na 24-pinowym przewodzie, które mają korzystnie wpływać na regulację napięcia. Wszystkie przewody mają długość powyżej 56 cm (65 i 66 cm dla 12V i EPS), co zapewni łatwe ułożenie ich nawet w stosunkowo dużej obudowie.
Wnętrze zasilacza
Wspomnieliśmy wcześniej o zaledwie dwuletniej gwarancji producenta na sprzęt i z reguły już byśmy przy tym zostali, gdyby nie fakt, że jednak mamy do czynienia z marką bądź co bądź prestiżową. Analiza wnętrza jest więc tutaj wskazana, by sprawdzić, czy nasze obawy się potwierdzają.
Przyznamy szczerze, że po rozkręceniu zasilacza spodziewaliśmy się ujrzeć naprawdę kiepskiej jakości elektronikę, ale tu zaskoczenie, ponieważ producentem OEM tej platformy jest znana marka High Power. Zasilacz wykorzystuje potencjał topologii pół-mostu, układu rezonansowego LLC, synchronicznego prostownika i przetwornic DC-DC. W środku umieszczono w stategicznych miejscach wiele radiatorów, mających za zadanie uporać się z nagromadzonym ciepłem. Nie możemy się tez przyczepić co do jakości lutowania. Ta jest bardzo dobra.
Bardzo dobre są również kondensatory. W układzie APFC znajdziemy wyłącznie japońskiej marki Rubycon MXE oraz wysokiej klasy MOSFET-y Infineon. Na stronie wtórnej znajdziemy już tajwańskie kondensatory Teapo, certyfikowane do pracy w temperaturze do 105 st. Celsjusza.
Zszokowała nas nieco taka sytuacja, bo na tak wysokiej klasy elektronikę producent mógł z całą pewnością udzielać i nawet 7-letniej gwarancji, a zakładamy, że zasilacz wytrzyma znacznie dłużej.
Testy
W trakcie testów zauważyliśmy największą zaletę tego zasilacza – zapas mocy na poziomie aż 1656 W, co w przypadku mocy znamionowej rzędu 1250 W, ustalonej przez producenta, jest wynikiem świetnym. Wentylator bez najmniejszych problemów utrzymywał wymaganą, bezpieczną temperaturę. Cóż… ATX 3.0 to ATX 3.0. Poprzednie standardy stały się właśnie przestarzałe.
Sprawdziliśmy również zasilacz w komorze termicznej, w której w trakcie testów panowała temperatura rzędu aż 46,5 st. Celsjusza, czyli scenariusz rzadko kiedy spotykany, nawet we względnie ciepłe dni w Polsce. Tak czy owak test ten miał udowodnić, że faktycznie obcujemy z wysokiej klasy produktem, bo działania niepożądane wówczas ukazałyby jakieś wady. Pod pełnym, 1245-watowym obciążeniem sprawność jednostki wyniosła aż 92,56%, czyli zaledwie 0,25% mniej niż w temperaturze pokojowej. Napięcie na linii +12V utrzymywało się wówczas na bezpiecznym poziomie rzędu 11,84V.
Chieftec Polaris 3.0 1250 W to także niskie tętnienia napięć. Na linii +12 V, w teście OPP (największe obciążenie), zanotowaliśmy zaledwie 25,3 mV. Nieco gorzej ma się sprawa z regulacją napięć. Maksymalnie dla linii +12 V zanotowaliśmy 2,55% i choć jest to wynik dobry, bo mieści się poniżej 3%, nie jest najlepszym, jaki kiedykolwiek widzieliśmy.
Sprawność zasilacza wyniosła w przekrojowym teście średnio 93,39%, a zatem bardzo blisko certyfikatu 80 PLUS Platinum, a nie Gold.
Sprawdź też: Thermaltake Toughpower GF3 1000 W – test zasilacza ATX 3.0
Hałas i temperatura
Chieftec Polaris 3.0 1250 W wyposażony został w wentylator o średnicy 135 mm, który potrafi pracować w trybie pół-pasywnym. Ten włącza się dopiero po przekroczeniu 35-procentowego obciążenia całej jednostki (ok. 440 W) i wówczas jego prędkość wynosi zaledwie 754 RPM, generując ok. 34,8 dBA hałasu. Wynik gorszy jest dopiero po przekroczeniu 75% obciążenia, osiągając maksymalnie w teście T6 aż 55 dBA.
Podsumowanie
Powrót Szefa. Tak można mniej więcej podsumować cały test. W zasilaczu znajdziemy przede wszystkim wysokiej klasy elektronikę i ciekawy rozkład, przy którym spokojnie radzi sobie 135-milimetrowy wentylator, generując bardzo niski poziom hałasu mniej więcej do 75% obciążenia. Szczególnie istotny jest tutaj fakt, że jednostka ta staje się kompletnie pasywna, jeśli nie obciążymy zasilacza mocą przekraczającą 440 W, co z pewnością przyda się przy lekkim gamingu i pracy godzinach nocnych.
Zasilacz wyposażony został w natywny przewód 12VHPWR o mocy aż 600W, a zatem bez problemu zasili takiego behemota, jak GeForce RTX 4090, a dodatkowy zapas mocy wystarczy na podkręconego dodatkowo Core i9-13900K (jeśli masz go czym schłodzić). Zresztą, ponad godzinny test z obciążeniem ponad 1600 W mówi samo za siebie.
Sprawdź też: Jaki zasilacz do GeForce RTX 4000? Zasilanie kart Ada Lovelace
No i wracamy do największej wady – gwarancji. Nie mamy zielonego pojęcia, dlaczego Chieftec zdecydował się na taki krok, kiedy na rynku znajdziemy konkurencyjne modele, na które oferowana jest nawet 12-letnia gwarancja producenta, ale jest jak jest. Pomimo tego, mamy pełne zaufanie do tej konstrukcji, bo z naszej analizy jasno wynika, że nie jest to zasilacz z czarnej listy i producent nie próbował tu niczego ukrywać czy szukać oszczędności. To bardzo dobra jednostka. Wisienką na torcie jest cena. ok. 900 zł za 1250W w standardzie ATX z certyfikatem, który równie dobrze mógłby być platynowy to bardzo mało. W tej kwocie po prostu nie znajdziesz niczego lepszego, a już na pewno nie z ATX 3.0 i natywnym wsparciem dla PCIe 5.0 o mocy 600W.