Myszka Cooler Master MM720 to podręcznikowy wręcz przykład tego, że odejście od utartych schematów konstrukcyjnych może być problematyczne dla pewnej części klientów. Wchodzę w jej skład i opowiem Wam, co w urządzeniu Cooler Mastera nie zagrało.
Miałem z tym modelem naprawdę twardy orzech do zgryzienia, gdyż z jednej strony oferuje on całkiem interesujące rozwiązania, aby z drugiej zaatakować słabszym wykonaniem, funkcjami, z których nie korzystałem, i kształtem, który zupełnie nie przypadł mi do gustu. Jeżeli więc planujesz zakup MM720, zachęcam gorąco do zapoznania się z niniejszą recenzją – ten model cechuje zbyt wiele zmiennych, które nie przypadną go gustu pewnej części użytkowników. I być może, podobnie jak ja, również się w niej znajdujesz.
Jeżeli śledzicie Cooler Mastera, sam wygląd szybko skojarzy Wam się ze Spawnem, modelem, który zadebiutował wiele lat temu. Nie miałem okazji go sprawdzić, jednak długa obecność na rynku wiązać się musiała z pozytywnym odbiorem. W 2020 roku producent wypuścił jego sukcesora, czyli recenzowany tu model MM720. To nadal mysz na kablu, jednak pewne zmiany zostały wdrożone – jak zatem wypada ten model?
MM720, czyli ekscentryczny design, który nie przypadnie każdemu
Tajwańscy projektanci postanowili oprzeć projekt na poprzedniku – jeżeli idzie o samą bryłę, mysz przypomina Spawna w stosunku 1:1. Zmiany jednak zaszły, a sam ultralekki ciężar gryzonia został osiągnięty m.in. poprzez zastosowanie struktury plastra miodu na grzbiecie gryzonia. No cóż, to rozwiązanie dyskusyjne, które mi osobiście nie przypada do gustu, jednak tu wszystko zależy od osobistych preferencji.
Mysz jest wyprofilowana pod prawą dłoń, jednak co ważne zaznaczenia: maksymalnie pod taką, która ma średnie rozmiary. W moim przypadku była po prostu za mała i nie ratował jej fakt, że przeważnie używam fingertipa. Jeżeli palm jest Twoim ulubionym sposobem trzymania gryzonia, aby korzystać z niej komfortowo, musisz mieć naprawdę małe dłonie. W innym przypadku będzie to znacznie utrudnione.
Mysz swoim wyglądem może wywoływać dziwne wrażenie, które najprawdopodobniej zniknie, gdy Twoja dłoń się do niej dopasuje. W innym przypadku podobnie jak ja będziesz z niej raczej niezadowolony – gryzoń jest przeznaczona dla osób praworęcznych i po prawej stronie posiada specjalne wyprofilowanie na palec serdeczny. Moim zdaniem to nietrafiony pomysł – sam z tego rozwiązania nie korzystałem i sądze, że nie chodzi tu o same rozmiary dłoni. Skoro mysz posiada scrolla, część użytkowników będzie trzymać palec wskazujący na LPM, środkowy na scrollu i serdeczny na PPM. W takim przypadku funkcjonalność pozostanie wtedy niewykorzystana. Jeżeli jednak trzymasz palec wskazujący na LPM, środkowy na PPM i scrollu naprzemiennie – miejsce na palec serdeczny może okazać się przydatne. Dla mnie okazało się jednak nienaturalne.
Gryzonia wykonano z przyjemnego w dotyku i połyskującego twardego plastiku. Choć miło się go dotyka, brak tu jednak faktury – skóra dłoni, zwłaszcza po dłuższym maratonie może ślizgać się po powierzchni. Struktura plastra miodu to ogranicza, jednak nie zajmuje on powierzchni myszki w 100%. Po lewej stronie mamy dostęp do dwóch klawiszy, które moim zdaniem trochę za łatwo się klikają. No i trochę dziwne, że w białym modelu producent zdecydował się na czarny kolor klawiszy – biel komponowałaby się tu lepiej.
Zastrzeżenia co do jakości wykonania
To dobra chwila, abym ponarzekał na dwie istotne sprawy, które w modelu za prawie 300 złotych nie mają prawa mieć miejsca. Zacznę od przewiny mniejszego kalibru, czyli kabla. Jego zaletą jest to, że jest giętki, lekki i jest w oplocie. Trudno jest mi jednak pozbyć się wrażenia jego taniego wykonania – wyjmując urządzenie z pudełka, mysz miała zwinięty kabel, skręcony kawałkiem plastiku. To standard, jednak po odpakowaniu zauważyłem, że oplot został uszkodzony. Po zbadaniu kabla palcami wyczułem od razu, że materiał oplotu nie przylega ściśle do przewodu – tak jakby był na niego za duży. Prowadzi to do sytuacji, gdzie samymi palcami możemy ścisnąć i trzeć materiałem po przewodzie. Nie dziwi mnie więc fakt, że wspomniany zacisk doprowadził do naruszenia oplotu, pozostawiając ślady tuż przy samej myszce. Jakby tego było mało, biały kolor oplotu i jego niska jakość zwiastują szybkie brudzenie się go w przyszłości.
Oprócz samego kabla jest jednak jeszcze jeden problem, i to moim zdaniem ogromny. Skrzypienie lewego przycisku myszy. Nie wiem, czy to cecha modelu, który otrzymałem, ale to skandaliczne, że w urządzeniu za 300 złotych mamy LPM wykonany po kosztach. Co śmieszniejsze, nie zauważyłem tego problemu przy szybkim klikaniu PPM. Pracując na MM720, skaza pozostawała niedostrzegalna, jednak wystarczyło włączenie pierwszej lepszej gry i szybkie mashowanie lewego przycisku, aby sytuacja wypłynęła na wierzch. Gdy uświadomiłem sobie, że hałas pochodzi z gryzonia, zaniemówiłem. Owszem, skrzypienie jest uzależnione od miejsca, w którym naciśniemy przycisk, jednak pojawia się nadzwyczaj często. W modelu tak wysoko wycenionym, który na dodatek aspiruje do miana gamingowego, jest to absolutnie niedopuszczalne.
Znośna lekkość klikania?
Myszka ma jednak szansę przekonać do siebie każdego, kto szuka czegoś lekkiego, pasującego do dłoni niewielkich rozmiarów. 49 gramów robi wrażenie jeszcze większe niż recenzowany przeze mnie ostatnio Razer. Mysz jest jednak od niego mniejsza i ma strukturę plastra miodu, co pozwoliło urwać dodatkowe gramy. Nie można jej jednak odmówić tego, że nie czuje się jej w dłoni.
Sprawdź też: Obudowa MasterCase H500P Mesh White ARGB – recenzja. Świetna wentylacja i cieszący oko wygląd
Pod spodem zamontowane zostały dwa spore teflonowe ślizgacze i jeden mały, dookoła sensora – dzięki nim i swojej lekkiej wadze mysz praktycznie płynie po podkładce. Mam wrażenie, że nawet lekka bryza byłaby w stanie ją przesunąć. Mysz zaprojektowano więc jako ultralekkie urządzenie, jednak czy równie dobrze radzi sobie ona podczas pracy?
Cooler Master MM720 w codziennym użytkowaniu
Pomijając (choć z trudem) skrzypienie lewego przycisku, w kwestii swojego sensora MM720 nareszcie po części usprawiedliwia swoją cenę. Producent zastosował tu PixArt PMW3389, czyli poprawioną jednostkę PMW3360, która już w podstawowej wersji była bardzo dokładnym sensorem. Mysz oferuje 16 000 DPI (w siedmiu predefiniowanych trybach, które możemy zmieniać przyciskiem: 400, 800, 1200, 1600, 3200, 6400, 16000), 400 ips, 1000 Hz odświeżania i przyspieszeniem do 50g. Sama interpolacja jest tu praktycznie nieobecna – pojawia się przy najwyższej wartości DPI, z której i tak nikt nie korzysta przy używaniu gryzonia. Natomiast LOD poniżej 2 mm ucieszy każdego preferującego niską czułość. Ogólnie rzecz ujmując, gryzoń zadowoli Cię pod względem wydajności, o ile dopasujesz do niego swoją dłoń i nie będzie Ci przeszkadzał jego nietypowy kształt. Sądzę, że w moim przypadku mogłoby być podobnie, jednak ja odbiłem się od rozwiązań konstrukcyjnych.
Pod względem sensora MM720 nie ma się czego wstydzić pośród innego sprzętu gamingowego, jednak co z przełącznikami? LPM i PPM posiadają przełączniki LK, których deklarowana żywotność to 70 milionów klików – całkiem nieźle. Natomiast rolka posiada całkiem przyjemny skok, który jest nienachalnie wyczuwalny. Dodatkowo ma ona fakturę, która zwiększa kontrolę palca nad nią. Myślę, że mając mniejszy rozmiar dłoni, mógłbym się polubić z MM720 – gdyby tylko przycisk nie skrzypiał i nie byłaby taka śliska w użytkowaniu.
Oprogramowanie Cooler Master MasterPlus+
Pobierając stosowne oprogramowanie, którego nazwa znajduje się w tytule nagłówka, otrzymujemy dostęp do funkcji customizacyjnych. Swobodnie możemy zaprogramować poszczególne przyciski gryzonia, ustawić częstotliwość odświeżania, modyfikować LOD czy tworzyć profile. Ogólnie standard w przejrzystej formie – można się bez tego obyć, jeśli zależy nam na korzystaniu z myszy zaraz po podłączeniu.
Cooler Master MM720 jest urządzeniem podświetlanym – blask RGB dociera zarówno zza otworów plastra miodu, jak i spod rolki. Domyślne ustawienia są trochę zbyt rzucające się w oczy (szybko przechodzące kolory), jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby dostosować je dowolnie w dedykowanym urządzeniu programie.
Warto wspomnieć, że soft pozwala na podbicie DPI do wartości 32 000, jednak jest to sztuką dla sztuki. Raz, że nikt z takiej wartości nie skorzysta, dwa sensor nie został zaprojektowany pod tak wysoką wartość (posiada limit 16 000 DPI) i potrafi mocno gubić się z nią.
Certyfikat IP58
To akurat rzadko spotykany przypadek, jeżeli chodzi o myszki. Posiadając certyfikat IP58, mysz jest odporna na wodę oraz kurz, które mogłoby wnikać do wnętrza. Sam Cooler Master sugeruje na swojej stronie, że możemy ją swobodnie zanurzyć w cieczy. Tym samym wytrącono mi główny argument przeciwko strukturze plastra miodu. Nie jestem jej fanem nie tylko z wyglądu, ale także z ryzyka zabrudzeń wnikających do środka urządzenia. Tym razem jednak producent mnie zaszachował – MM720 jest przygotowana na wszelkie nieczystości. Producent wspomina także, że mysz posiada specjalną powłokę, która uniemożliwia osadzaniu się śladów potu oraz kurzu, jednak w przypadku mojego egzemplarza na ściance w okolicach kabla zaobserwowalem warstwy kurzu przylegające do urządzenia.
Sprawdź też: Cooler Master MH630 – recenzja słuchawek. Czy okażą się faworytem?
Werdykt? Choć jestem rozdarty, mówię pas
Nie ukrywam, że jestem tradycjonalistą – MM720 zraził mnie na początku swoim wyglądem. Należę do grona osób, którym urządzenie nie przypadnie do gustu, gdyż jest dla nich po prostu za małe. Co jednak w przypadku odbiorców o mniejszych dłoniach? Czy mysz oferuje więcej? Miałem tu te same obawy co w przypadku wspomnianego Razera, czyli czy ta mysz ma do zaoferowania więcej niż samą lekką wagę?
Otóż nie można jej odmówić tego, że ma, gdyż cechuje ją naprawdę niezły sensor, który radzi sobie dobrze w grach, jak i w codziennym użytkowaniu. Nie mogę jednak przejść obojętnie obok skrzypiącego na potęgę przycisku, słabej jakości kabla, śliskiej powierzchni oraz nietypowego kształtu. Cooler Master nie przekonał mnie do siebie, ale najwyraźniej nie byłem głównym targetem dla gryzonia. Niemniej jej nietypowy wygląd może nie przypaść do gustu osobom, których dłonie będą do niej pasować jak ulał.
Cena w okolicach 280 złotych nie daje mi również powodów do wystawienia urządzeniu dobrej oceny. Za dużo rzeczy tu nie zagrało – w takim przedziale cenowym wymagam już trochę więcej od myszy, a MM720 poległ na zbyt wielu polach. Jeżeli wahacie się przed zakupem, polecam przetestowanie i sprawdzenie tego modelu przed dokonaniem płatności. Jest on tyle inny od standardowej myszy, że ewentualny zakup może po czasie okazać się mocno nietrafiony.
Pełna zgoda z autorem, ta mysz jest bardzo słaba :/ Szkoda, bo po CM można spodziewać się dobrego jakościowo sprzętu…