Dragon’s Dogma 2, produkcja, która wywołała niemałe poruszenie w sieci. Początkowo jednak zebrała bardzo pozytywne opinie. Faktycznie jest tak źle, jak twierdzą internauci? Postanowiłem to sprawdzić na własną rękę.
Nie ukrywam, że wszystkie materiały promocyjne Dragon’s Dogma 2 mocno mnie rajcowały. Już po strzępkach gameplayów wiedziałem, że nie mogę przejść wobec tej produkcji obojętnie. Jedynka była świetna, a sequel zapowiadał się dla mnie jeszcze lepiej. Pierwsze oceny podsycały mój entuzjazm, aż nagle napłynęła ogromna fala krytyki.
Rozeszło się przede wszystkim o mikrotransakcje, gdyż nagle gierkowe społeczeństwo obudziło się, że Capcom takowe stosuje w swoich grach. Nie był to problem przy Resident Evil, nie był to problem przy Devil May Cry, ale akurat Dragon’s Dogma 2 się oberwało. Nie twierdzę, że to są naganne praktyki, bo są. Tylko, co tak nagle wszystkich oświeciło? Nie pozostało mi nic innego, jak samemu sprawdzić inwazyjność tej praktyki. Jak ostatecznie bawiłem się w nowej grze Capcomu?
No dobra – jest jeden przedmiot, którego normalnie w grze nie zdobędziemy, a się przydaje – zestaw odkrywcy. Jednak całą grę bez problemu idzie przejść bez wydania ani złotówki i nie jest to też jakaś trudna przygoda.
Dragon’s Dogma 2 – spędź wieczność w kreatorze i ruszaj!
Przygodę w Dragon’s Dogma 2 rozpoczynamy od stworzenia własnej postaci. Do wyboru masz wyłącznie dwie rasy – ludzi i beastrenów. Niemniej nic nie stoi na przeszkodzie, aby stworzyć sobie elfa, krasnoluda czy coś na wzór ogra. Capcom po raz kolejny dostarczył zaawansowany edytor, który pozwala na naprawdę wiele. Chcesz stworzyć własnego Geralta? Proszę bardzo. Tęsknisz za kimś z Baldur’s Gate 3? Nie ma problemu. Chcesz wyglądać jak Pingwin z Batmana? Da się załatwić. Możliwości jest ogrom!
Jeśli chodzi o wybór klas, to tych są cztery. Możesz zostać wojownikiem, złodziejem, magiem lub łucznikiem. Wychodzę z założenia, że nie muszę Ci tłumaczyć różnic, jakie między nimi zachodzą. Nie jest to też jakiś bardzo istotny wybór, bo potem bez problemu możesz zmienić profesję. Każda z nich możesz rozwijać, odblokowując nowe, bardziej zaawansowane umiejętności. Osobiście najwięcej czasu spędziłem jako wojownik, lecz z czasem naszła mnie ochota na czarowanie.
Zrobione? Super! Świetna zabawa ten edytor, co nie? Byłaby wielka szkoda, jakby Capcom stworzył wyłącznie jeden slot na postać i jakby naszła Cię ochota na nową, to musisz zaczynać grę od nowa, prawda? Na tym etapie już pojawia się pierwszy zgrzyt, jaki miałem z tą produkcją. Udostępniać TAKI edytor i TAK ograniczać gracza? Owszem, w trakcie rozgrywki można zmienić wygląd, chociaż też jest to w pewien sposób ograniczone, ale nie o to chodzi. No dobra, wrzućcie mi już tę moją kreację do świata.
Coś tam fabuła, coś tam
Nagłówek wymyślony od niechcenia, zapewne tak, jak miało to miejsce przy pisaniu scenariusza. Fabuła w Dragon’s Dogma 2 jest i tak naprawdę tyle mogę o niej napisać. Jakoś ominęła Cię pierwsza część? Nic nie szkodzi. Arisenowi, naszej postaci, smok skrada serce (w sensie dosłownie!), a on sam traci pamięć. Twoim zadaniem jest zabójstwo gada, ratując przy tym dwa królestwa. W międzyczasie miejsce ma jakiś wątek ala Gra o Tron, ale taki kupiony z Aliexpress.
Sprawdź też: Premiery gier. W co warto zagrać w tym roku?
Historia w ogóle nie porywa, dialogi między NPC są drewniane, niczym Gothic, a przerywniki wrażenia nie robią. Z tego powodu nie miałem też zbyt wielkiej ochoty na wykonywanie misji pobocznych, ale… i tak to robiłem. Czytam swoje wypociny i zaczynam się zastanawiać – jakim cudem spędziłem przy tej produkcji ponad 30 godzin? Jakiś syndrom sztokholmski? Cóż – nie do końca. Fabuła owszem, kuleje, ale… prawie cała reszta sprawiała mi niesamowitą radochę.
Skoczyłbym w ogień za tobą. Pionki w Dragon’s Dogma 2
W Dragon’s Dogma 2 naszymi towarzyszami są Pionki (pawny). Na samym początku gry tworzymy naszego własnego, w procesie podobnym do kreacji głównej postaci. Jak na screenie powyżej – mi wyszedł właśnie wcześniej wspomniany Pingwin! Następnie po drodze możemy zatrudniać kolejnych pionków. Jedni przyłączą się do nas za darmo, inni za opłatą. Tylko pamiętaj, że nasza drużyna może składać z maksymalnie czterech osób.
To natomiast czasem prowadzi do trudnych wyborów. Pożegnać się z jednym towarzyszem, bo napotkaliśmy kogoś potężniejszego? Czy może jednak kontynuować podróż z kimś, kogo już polubiliśmy? Może tym razem zastąpisz łucznika drugim magiem? A co w momencie, kiedy któryś polegnie? Wybrać kogoś nowego czy przyzwać znajomą twarz? Osobiście większość rozgrywki spędziłem ze stałą ekipą. Denerwowali mnie powtarzanymi w nieskończoność tymi samymi kwestiami, ale braci się nie traci!
Właśnie – historia jest bez polotu, ale Capcom mógł się nieco bardziej postarać w kwestii dialogów pośród zespołu. To jest dosłownie kilka kwestii wypowiadanych na krzyż. Szkoda, bo z czasem potrafi to zamęczyć ucho.
Arisen, Arisen, Arisen świat poznaje
Dragon’s Dogma 2 oferuje graczom naprawdę rozległy świat, który eksploruje się głównie w tradycyjny sposób – na piechotę. Taka jest wizja twórców, którzy wychodzą z założenia szybka podróż = nudna gra. Coś w tym jest. Zresztą – w jedynce też nie było szybkiej podróży. Zarówno w poprzedniczce, jak i najnowszej odsłonie opcji na “teleportację” są dwa. Pierwszym z nich są tzw. Ferrystones, dzięki którym można przenosić się do konkretnych lokacji. Ewentualnie możesz samodzielnie zostawić za sobą do 10 punktów. To oczywiście wymaga kolejnego przedmiotu.
Sprawdź też: Jakie są najlepsze gry MMO, w które warto zagrać w tym roku?
Drugą opcją jest podróż woźnicą, ale te podróżują wyłącznie na wyznaczonych trasach. Dodam tylko, że potrafią być świetną zabawą. Czasem np. w nocy wasz wóz potrafią zaatakować gobliny, więc musisz przerwać sen i zająć się zagrożeniem. Ogólnie eksploracja w Dragon’s Dogma 2 jest fascynująca i pełna niespodzianek, ale gra stale przypomina, że nigdy nie można czuć się zbyt pewnie.
Walka w Dragon’s Dogma 2 to czysta przyjemność
Największą frajdę jednak sprawiła mi…walka! Jeżuniu, jak ja, żem się dobrze bawił! Biegnę sobie z ekipą beztrosko do konkretnego punktu, nagle wyskakują na nas wredne gobliny. Mój pionek rzuca się na jednego mag podpala drugiego, ja chwytam trzeciego i zrzucam go z klifu. Natomiast czwarty trafia ostatniego głazem, jakby go łapał do Pokeballa. Kiedy indziej zaciągnę taką szajkę na most, szybko przebiegam na drugą stronę i przecinam liny. Papa brzydale!
Innym razem napotykam gryfa, który…walczy sobie z cyklopem, a dookoła ujadają wilki. Bez namysłu wskakuję na grzbiet cyklopa, a następnie kieruję się w stronę głowy, aby włożyć mu kij w oko. Tj. miecz. Bywały też momenty, kiedy podczas eksploracji nagle atakuje nas smok i migiem eliminuje nasz skład. Fun! Trzeba też mieć na uwadze, że niektóre potyczki potrafią nieco trwać. Szczególnie że nasze akcje zużywają pasek wytrzymałości. Wszelkie ataki i wspinaczki należy przemyśleć, a często nie ma na to zbytnio czasu. Do tego nasi przeciwnicy z czasem uczą się naszych ataków, także nierzadko trzeba zmieniać taktykę. Właśnie przez takie szczegóły każdy pojedynek był dla mnie ekscytujący, bo żaden nie wyglądał identycznie.
Co się stanie, jeśli nie uda nam się wygrać? Nie ma obaw o utratę złota czy doświadczenia. W takim przypadku po prostu nasze maksymalne zdrowie ulega zmniejszeniu, a żadne mikstury nie są w stanie tego naprawić. Aby przywrócić zdrowie do pełni, konieczne będzie odwiedzenie karczmy lub rozbicie obozu.
Prowadź mnie, mój pionku! Poziom pawnów w Dragon’s Dogma 2 zaskakuje
Zdecydowanie warto też wspomnieć, że nasi towarzysze pomagają nam nie tylko w walce! To oni też zachęcali mnie do eksploracji tego świata. Sojusznicy nie tylko podnoszą przedmioty czy prowadzą rozmowy między sobą, ale także reagują na odwiedzane miejsca i sugerują graczowi rozsądne działania, takie jak odpoczynek w przypadku zmęczenia czy dzielenie się zbędnym ekwipunkiem, jeśli gracz jest przeciążony. To jednak tylko część ich zdolności.
Członkowie drużyny mogą również dzielić się swoją wiedzą na temat regionu, informując o pobliskich atrakcjach, takich jak jaskinie czy skarby, a nawet prowadzić do nich, pełniąc rolę przewodnika. Tacy najemnicy mogą być nieocenieni również w prowadzeniu przez fabularne etapy gry.
Sprawdź też: Darmowe gry na Steam – w co zagrasz za darmo?
Do tego dochodzą rozbudowane interakcje z otoczeniem. Na przykład, gdy jeden z rekrutów zostanie ciężko ranny, inny może go podnieść i przynieść do lidera, gdyż tylko lider ma zdolność wskrzeszania poległych towarzyszy. W innym przypadku przypadkowe spadnięcie z wieżyczki może skończyć się łagodnie, dzięki złapaniu przez czujnego sojusznika. Słodko!
System dnia i nocy, obozy, mięcho
Gra zawiera także system cyklu dnia i nocy, gdzie każda doba trwa prawie godzinę czasu rzeczywistego. Nocne wędrówki w świecie gry, szczególnie na wczesnym etapie, mogą być niezwykle niebezpieczne. Warto wykorzystać czas odpoczynku nie tylko na przygotowanie posiłków, które dostarczają różnych bonusów, ale również na cieszenie się klipami z FAKTYCZNEGO mięsa.
Twórcy gry zdecydowali się na prostsze rozwiązanie, rejestrując klipy z prawdziwymi scenami gotowania, zamiast tworzyć prerenderowane sekwencje. Czy mi to przeszkadza? W żadnym wypadku. Tylko jakoś tak człowiekowi ślinka leci potem… Gra dodatkowo zaostrza wyzwanie poprzez możliwość napadu na gracza podczas snu w obozie. Wydaje się, że ta gra ma w sobie coś z surowości, stawiając graczy w trudnych sytuacjach, z którymi muszą sobie radzić.
Technicznie jest kiepsko, graficznie lepiej
Obok mikrotransakcji, drugim aspektem, za które Dragon’s Dogma 2 jest karcone, to fatalna optymalizacja. Skargi dotyczą przede wszystkim wersji PC, ale ogrywając tytuł na PS5 też napotkałem się na sporo problemów z wydajnością. Potężne spadki FPS w trakcie dynamicznych walk? Obecnie dla mnie taka sytuacja jest nieakceptowalna.
Szczególnie że Capcom zdecydował się na dziwaczny ruch. Na PS5 nie ma żadnej blokady liczby klatek. To oznacza, że w jednym momencie może działać w 60 FPS, a nagle spaść do 30. Trudno tego nie zauważyć.
Graficznie jest naprawdę nieźle! Owszem, znajdą się ładniejsze produkcje, ale widoki potrafią zaprzeć dech w piersiach. Krajobrazy może nie są jakieś szczególnie różnorodne, ale skłamałbym, gdybym powiedział, że nie uwielbiałem po nich podróżować. Szczególnie że dostaniemy się praktycznie wszędzie, gdzie wzrok nas zaprowadzi. Tylko momentami może być to problem i zajać nieco czasu. Poza tym w Dragon’s Dogma 2 nieźle też wygląda oświetlenie i efekty wizualne związane z magią, które prezentują się wyjątkowo efektownie, zwłaszcza podczas nocnych scen, gdy ataki lub bronie naładowane mocą różnych żywiołów robią imponujące wrażenie.
Design potworów też robi wrażenie. Przebrzydłe cyklopy czy budzący grozę smok. Twórcy musieli poświęcić znacząco dużo czasu na dopracowanie wyglądu tych ogromnych stworzeń oraz ich unikalnych animacji. Niemniej z immersji potrafią wybić…NPC, którzy nie są tak dopracowani jak główny bohater i pionkowie, przez co na tle ładniejszego świata wypadają dość nienaturalnie.
Co to za tryb foto?
Nie byłbym sobą, gdybym nie poruszył kwestii trybu fotograficznego. Ten jak najbardziej jest obecny! Tylko na miłość boską – dlaczego on jest taki toporny? Jaki twórcom przyświecał cel dając takie możliwości kreacji postaci i taki piękny świat, żeby kamerą móc poruszać wyłącznie wokół osi głównego bohatera? To jest NIEAKCEPTOWALNE (dla mnie). Liczę na jakiś update, bo aż świerzbi mnie, by te krajobrazy fotografować! Oczywiście tylko się czepiam i nie jest to raczej aspekt, na który większość zwróci uwagę.
Chcesz najpierw sprawdzić jedynkę? No to na co czekasz?
Podsumowanie – czy warto zagrać w Dragon’s Dogma 2?
Pora przejść do sedna – czy warto zagrać w Dragon’s Dogma 2? Gra może nie zaskakuje innowacyjnością, a fabuła praktycznie nie istnieje. Tylko co z tego, skoro eksploracja i walka sprawiają ogromną frajdę, a graficznie produkcja cieszy oko?
To tytuł, w którym prawdopodobnie zrezygnujesz opcji szybkiej podróży, gdyż każda wyprawa stanowi niezapomnianą przygodę. Grając czułem…swobodę. Tyle możliwości podejścia do konkretnej sytuacji. Niesamowicie dobrze się bawiłem. Razem z systemem obciążenia i wytrzymałości nieco całość przypominała mi The Legend of Zelda: Tears of the kingdom/Breath of the wild.
Jak też wspomniałem – w trakcie rozgrywki nie trzeba wcale wydawać ani złotówki. Niemniej Capcom za swoje praktyki trzeba karcić i takich opcji nie powinno być w ogóle. Kojarzycie ten mem, gdzie na jednym zdjęciu ktoś trzyma kartę z kodami, a na drugiej kartę płatniczą? To dosłownie tak to tu wygląda.
Niemniej – jeśli zależy Ci na naprawdę świetnej przygodzie, kochasz klimaty fantasy i lubisz satysfakcjonujące pojedynki, to śmiało bierz Dragon’s Dogma 2. Gdyby jednak zależało Ci na niezwykłej i intrygującej fabule, to niestety nie ten adres.