Testując laptop Lenovo IdeaPad Gaming 3 uświadomiłem sobie, jak bardzo pojemnym terminem jest “gaming”. Czy za mniej niż 3000 zł można kupić komputer do gier, na którym pójdzie Cyberpunk 2077? Zaraz się dowiesz!
Kiedy poproszono mnie o zrecenzowanie laptopa Lenovo IdeaPad Gaming 3 z kartą graficzną GeForce 1650 za 2700 zł, szczerze mówiąc nie byłem zachwycony. Tego typu konstrukcje kojarzą mi się przede wszystkim z licznymi kompromisami zarówno w wydajności, jak i jakości wykonania. Poza tym jakoś nie pasuje mi słowo “gaming” w urządzeniu bez nowoczesnego układu GeForce RTX. Już po pierwszym dniu testów okazało się jednak, że nie taki diabeł straszny, jak go malują.
Specyfikacja Lenovo IdeaPad Gaming 3 – król wśród bidoków?
Test zacznijmy może od tego, co w gamingu najważniejsze, czyli specyfikacji. Zakładam, że skoro interesuje Cię laptop do gier za 2700 zł, podstawowym kryterium wyboru będzie przelicznik cena/wydajność, a takie “bzdury” jak jakość matrycy czy touchpada będą miały drugo- albo i nawet trzeciorzędne znaczenie. Jako fan grania na ultra niechętnie widzę w jednym zdaniu “GeForce GTX 1650” i “gaming”, ale uczciwie trzeba przyznać, że ta karta graficzna potrafi odpalić nawet najbardziej wymagające produkcje – o czym wspomnę za parę chwil.
Lenovo sparowało w testowanym przeze mnie modelu budżetowe GPU z całkiem niezłym procesorem. AMD Ryzen 5 4600H oferuje 6 rdzeni i 12 wątków z bazowym taktowaniem 3.0 GHz (do 4.0 GHz w trybie turbo). Do tego dostajemy jedną kość pamięci 8 GB DDR4 z zegarami 3200 MHz wraz z możliwością dołożenia drugiej (co serdecznie polecam). Na dane przeznaczono dysk SSD M.2 PCIe o pojemności 512 GB.
- Procesor: AMD Ryzen 5 4600H
- Karta graficzna: Nvidia GeForce GTX 1650 (4 GB DDR6)
- Pamięć RAM: 8 GB DDR4 3200 MHz (single channel)
- Dysk: SSD M.2 PCIe 512 GB
- System operacyjny: Brak
- Ekran: 15,6” Matowa IPS, 1920×1080, odświeżanie 60 Hz
- Bateria: 45 Wh, ok. 6h praca, 1h podczas grania
- Waga: 2,04 kg
Pierwsze wrażenie – obudowa i porty
Choć spora część producentów (w tym Lenovo) stara się od paru lat “odchudzać” gamingowe notebooki oraz ograniczać zapędy designerów w “ozdabianiu” ich krzykliwymi (najlepiej czerwonymi) elementami, i tak zaskoczyły mnie kompaktowe rozmiary czy waga (2 kg) testowanego modelu. Zgodnie z wiekowymi tradycjami serii IdeaPad, jest tu prosto i schludnie oraz tanio, ale jeszcze nie topornie i brzydko. Nawet skromne logo producenta jest tutaj niemalże ukryte w rogu obudowy.
System żeberek służących do odprowadzania ciepła z wnętrza wąskiej obudowy nie jest specjalnie rozbudowany, ale też nie posądzałbym zastosowanych tutaj podzespołów o generowanie jakichś ekstremalnie wysokich temperatur. Teoretycznie zostawia to sporo miejsca na dodatkowe porty i wejścia, ale ich zestaw jest raczej dość skromny. Ot jeden mini-jack na słuchawki, dwa USB 3.0 i jeden USB-C oraz port sieciowy, HDMI i złącze ładowania. Z jednej strony przydałoby się więcej, z drugiej jednak – do grania absolutnie wystarczy.
Czy odpali Cyberpunka 2077?
No i wracamy do grania, odpowiedzmy w końcu na pytanie zadane w tytule. Testowany przeze mnie Lenovo IdeaPad Gaming 3 odpalił Cyberpunka 2077, ale przyznać trzeba, że fatalnie zoptymalizowana przez CD Projekt RED produkcja sprawia notebookowi trochę problemów. Na wysokich ustawieniach graficznych możemy liczyć na ok. 25 klatek na sekundę, żeby pograć sobie bez spadków poniżej 30 fps musimy niestety zjechać ze wszystkimi suwaczkami na minimum.
Gaming to szerokie pojęcie – co mówiłem już wcześniej – więc musimy brać pod uwagę, że nie każdy sprzęt opatrzony plakietką “do grania” pozwala na uruchamianie najbardziej wymagających produkcji na maksymalnych detalach. Cieszące się kolosalną popularnością gry sieciowe i free to play w większości mają stosunkowo niewielkie wymagania sprzętowe, aby swobodny dostęp do nich miały osoby ze słabszymi komputerami. Na Lenovo IdeaPad Gaming 3 spokojnie wyciągamy między 100 a 200 klatek w CS:GO, a po lekkim ograniczeniu detali licznik fps pokaże magiczne 60 w Warzone czy Battlefieldzie V.
Ekran i głośniki
Jeśli zatem chodzi o samą moc obliczeniową w przeliczeniu na cenę, Lenovo IdeaPad Gaming 3 jest generalnie bardzo dobrym wyborem. Powiem więcej, złożenie stacjonarki o tej wydajności za podobną kwotę będzie trudnym zadaniem. Gdzie zatem poczyniono największe oszczędności?
Teoretycznie ogólna jakość wykonania nie stoi na najwyższym poziomie, ale tani (prawdopodobnie) i lekko wyginający się plastik nie jest też tutaj jakiś tragiczny. Głośniki pozostawiają bardzo dużo do życzenia – ciężko powiedzieć o nich coś więcej niż stwierdzić fakt, że po prostu są. Mają spore problemy z “przekrzyczeniem” podczas grania wentylatorów odpowiedzialnych za chłodzenie podzespołów. Jednak nie przypominam sobie żadnego laptopa, o którego systemie dźwiękowym mógłbym wyrazić pochlebną opinię.
Z pewnością oszczędzono nieco na ekranie. Matowa matryca 15,6” IPS Full HD o odświeżaniu 60 Hz raczej nie powali nikogo na kolana, bowiem ani oddanie barw ani maksymalna jasność (300 nitów) nie stoją na najwyższym poziomie. W zupełności wystarczają one jednak do grania czy oglądania filmów. Oczywiście w kontekście “gamingu” chciałoby się mieć monitor z odświeżaniem 120 Hz, ale też niewiele gierek na tej maszynie odpalimy w liczbie klatek na sekundę odpowiednio wysokiej, żeby realnie na tym skorzystać.
Do gamingu, do wszystkiego – klawiatura i touchpad
Elementem, który bardzo mi w testowanym laptopie przypadł do gustu, jest klawiatura. Podświetlana (dwa stopnie jasności, kolor niebieski), pełnowymiarowa: z blokiem numerycznym i wydzielonymi strzałkami, świetnie spisuje się nie tylko podczas grania. Wysokie na 1,5 mm przyciski mają wyraźnie zaokrąglony kształt i znajdują się między nimi dość spore odstępy, co zapewnia bardzo przyjemne wrażenia podczas pisania – czy to krótkich wiadomości, czy dłuższych tekstów.
Mniej ciepłych słów mogę powiedzieć o touchpadzie – tutaj akurat zastosowanie nie najlepszej jakości plastiku daje o sobie znać w dość nieprzyjemny sposób. Cóż, złe wrażenie i tak zostanie zapomniane w momencie podpięcia myszki, zatem kiepskie “miziadełko” jest grzechem, jaki możemy Lenovo wybaczyć. Ogółem cieszy, że IdeaPad Gaming 3 nie ma w zasadzie żadnej wady tak dużej, aby wyeliminować go jako komputer nadający się do pracy i zabawy – a biorąc pod uwagę jego cenę, naprawdę można go polecić.
Sprawdź też: PlayStation 5 – recenzja po pół roku. Czy warto było polować w dniu premiery na PS5 od Sony?
Lenovo IdeaPad Gaming 3 – czy warto?
Podsumowując, Lenovo IdeaPad Gaming 3 faktycznie jest najtańszym laptopem, na którym można swobodnie grać w Cyberpunka 2077. Oczywiście, mając słabiutkiego GeForce GTX 1650 na pokładzie, nie oferuje żadnych wodotrysków, ale idealnie sprawdzi się w podróży, a także do ogrywania tytułów “esportowych”. Jak to w przypadku laptopów gamingowych bywa, system chłodzenia jest dość głośny (45-50 dB), ale mimo cienkiej obudowy i niewielkiej ilości prześwitów do wentylacji, jest też zadziwiająco skuteczny – spód oraz klawiatura nie nagrzewają się przesadnie nawet po kilku godzinach grania. W tej cenie – absolutny sztos!