Logitech POP to nowa seria klawiatur i myszek uznanego producenta sprzętu komputerowego. Zestaw już na pierwszy rzut oka wyróżnia się stylistyką i kolorami. Ale czy szałowy wygląd to wszystko, co kryje w sobie Logitech POP?
Najnowsza klawiatura Logitecha, POP Keys, stanowi “główny punkt programu” w nowej kolekcji szwajcarskiego producenta. Oprócz niej, w zaadresowanej na naszą redakcję przesyłce znalazła się myszka POP Mouse oraz duża podkładka Logitech Desk Mat Studio Series. Wszystko w kolorystyce nazwanej Fresh Vibes, która stanowi miks łagodnego fioletu, zieleni, żółci i bieli.
Całość prezentuje się bardzo… unikatowo, a do recenzji otrzymaliśmy zestaw w barwach moim zdaniem najbardziej stonowanych. Logitech POP możemy bowiem nabyć także w wersji czerwono-różowej (Coral Rose) oraz żółto-czarnej (Black & Yellow). Tamte wyglądają już naprawdę odjazdowo – bez wątpienia każdy wariant znajdzie swoich wiernych fanów, ale i zagorzałych przeciwników.
Cena Logitech POP – klawiatura, mysz i podkładka
Całą kolekcję Logitecha możemy skompletować w pasujących do siebie barwach lub wprowadzić jeszcze więcej szaleństwa i zdecydować się na ich wymieszanie. Nic nie stoi także na przeszkodzie, aby sprawić sobie tylko jeden z elementów. Sama klawiatura Logitech POP Keys kosztuje w granicach 450 zł, za Logitech POP Mouse dołożymy 170 zł, a żeby mieć podkładkę do zestawu, powinniśmy przygotować 85 zł na Logitech Desk Mat Studio Series.
Sprawdź też: Logitech G333 – recenzja. Granie w nowej formie?
Patrząc na ceny tego sprzętu, można jedynie sparafrazować klasyka i powiedzieć “not great, not terrible”. Biorąc pod uwagę ogólnie dobrą jakość wykonania (do której Logitech już chyba wszystkich przyzwyczaił) i garść ciekawych rozwiązań (o których wspomnę w dalszej części testu), klienci otrzymują dość uczciwy deal. Mimo bardzo unikatowej i niebanalnej stylistyki, producent nie rzucił się na naszą kasę, windując cenę urządzenia – nie ma więc mowy o dopłacaniu tylko dlatego, że coś ma fajny design.

O ile zakup całego zestawu oczywiście nie jest obowiązkowy, to elementy Logitech POP cechują się na tyle nietypowym wyglądem, że jeśli zależy nam na “stylistycznie kompatybilnych” peryferiach na biurku – raczej nie będziemy mieli dużego wyboru. Chociażby ze względu na zastosowane tu kolory, jeśli chcemy myszkę pasującą do klawiatury, raczej nie znajdziemy nic sensownego w ofercie innych producentów. Za styl i blichtr trzeba płacić – na szczęście w tym wypadku cena nie jest zaporowa.
Klawiatura POP Keys – zielono mi
Jak wspomniałem już wcześniej, kluczowym elementem nowej kolekcji Logitecha jest klawiatura, zatem od niej rozpocznę testy. Pierwsze, co oczywiście rzuca się w oczy, jest nietypowa kolorystyka. W wariancie Fresh Vibes obudowa jest zielono-fioletowa, większość klawiszy zaś ma barwę białą (część jest lekko żółta, do tego dochodzą fioletowe przyciski emoji oraz błyszczący Escape).
Zgodnie z nazwą, prezentuje się to rzeczywiście bardzo świeżo. Choć stylistyki Logitech POP Keys trudno nie nazwać krzykliwą, to jednak stoi ona po drugiej stronie barykady co toporne, pełne światełek sprzęty przeznaczone dla graczy. Tym sposobem zadowoleni powinni być zarówno fani skandynawskiego minimalizmu, jak i szukający czegoś… ekscytującego.

Drugą rzeczą, która bardzo wyróżnia Logitech POP Keys na tle konkurencji, jest zaokrąglenie klawiszy. Dzięki swojemu owalnemu kształtowi keycapy wyglądają jak przyciski na maszynie do pisania. Prezentuje się to absolutnie genialnie, ale jak sprawdza się w praktyce?
Klawiatura jak maszyna do pisania…
Okrągłe klawisze wyglądają ładnie i są “przyjemne w dotyku”, jednak korzystanie z nich wymaga odrobiny wprawy. Ich aktywacja następuje szybko i dość wysoko, jednak nasze palce zwykle (szczególnie na początku) lądują głęboko pomiędzy przyciskami. Powoduje to, że zamiast przesuwać palcami po powierzchni klawiatury, musimy wykonywać nimi ruch w górę i w dół przed przejściem do kolejnej literki.
Trochę trudno to wyjaśnić, ale kiedy skierujemy naszego palucha w kierunku nowego klawisza, zanim jeszcze na dobre wyjdzie on z dziury powstałej w wyniku wciśnięcia poprzedniego przycisku, “uderzymy” w jeden z sąsiadujących klawiszy. Szczerze mówiąc – nie jest to aż tak upierdliwe, jak wygląda na papierze. Przestawienie się na korzystanie z Logitech POP Keys wymaga po prostu odrobiny wprawy, co nie jest przecież jakieś bardzo niespotykane.
Sprawdź też: Logitech G102 Lightsync – solidny produkt za niewygórowaną cenę
Potencjalne podobieństwo Logitech POP Keys do maszyny do pisania kończy się raczej na wyglądzie. Szwajcarzy zdecydowali się bowiem na zastosowanie brązowych, sprężynujących przycisków mechanicznych. To teoretycznie dobre rozwiązanie, które powinno “pasować” zdecydowanej większości użytkowników, osobiście uważam jednak, że do takiego sprzętu znacznie bardziej pasują głośno klikające switche niebieskie. Może kiedyś doczekamy się takiego wariantu?
…emotkami!
Logitech POP Keys układem klawiszy przypomina bardzo klawiatury 60%. Cechuje je gęste upakowanie przycisków oraz brak bloku numerycznego. Górny rząd wzbogacono o klawisze funkcyjne (alternatywnie do F1-F12) – mamy tu przełączenia między sparowanymi urządzeniami, sterowanie multimediami, wyciszenie mikrofonu oraz szybki dostęp do narzędzi, takich jak wycinanie czy zamiana tekstu na mowę.

Po prawej stronie natomiast umieszczono kolumnę 5 przycisków emoji. Możemy je niemal dowolnie konfigurować w aplikacji Logitech Options – zatem oprócz przypisywania im emotek, da się przydzielić im inne funkcje lub zarejestrować makro. W pudełku z klawiaturą znajdziemy też kilka keycapów z różnymi emotkami na zmianę.
Wolność od kabli dzięki Bluetooth i Logi Bolt
Nie bez wpływu na cenę Logitech POP Keys pozostaje fakt, że jest to klawiatura bezprzewodowa. Aby połączyć się z komputerem, możemy skorzystać z odbiornika USB Logi Bolt bądź Bluetooth (ta druga metoda pozwala także na sparowanie z innym sprzętem, takim jak tablety czy telefony). Rewelacyjną opcją są 3 przyciski Easy Switch, które pozwalają błyskawicznie przełączać się pomiędzy kilkoma urządzeniami.

Kiedy przez dłuższy czas będziemy korzystać z bezprzewodowej myszy i klawiatury, powrót do kabla jest bardzo bolesny. Jedyną wadą takich sprzętu jest konieczność ładowania lub wymiany baterii. Logitech zminimalizował ten problem – teoretycznie na jednym zestawie bateryjek klawiatura powinna pracować nawet 3 lata! Z oczywistych powodów nie udało mi się tego faktu zweryfikować (tak jak żywotności switchy na poziomie 50 milionów kliknięć), ale po 2 tygodniach korzystania, systemowy wskaźnik sugeruje nadal 100% naładowania…
POP that Mouse!
Dopełnienie arcyciekawej klawiatury, jaką jest Logitech POP Keys, stanowi pasująca do niej bezprzewodowa myszka. Malutki (ale niespecjalnie lekki – 82 g z baterią) gryzoń w wariancie Fresh Vibes “pomalowany” został tymi samymi farbami. Znowu dominuje tutaj pastelowy fiolet oraz zieleń.
Wyceniona na ok. 170 zł myszka cechuje się przyzwoitej jakości sensorem o maksymalnej czułości 4 000 dpi. Podobnie jak w przypadku klawiatury, Logitech POP Mouse możemy sparować za pomocą Bluetooth z 3 urządzeniami i przełączać się między nimi za pomocą guziczka na spodzie obudowy (jest też kompatybilna z odbiornikiem Logi Bolt USB). Oprócz dwóch głównych przycisków i wciskanego scrolla, na górze obudowy umieszczono jeszcze jeden, łatwy do dowolnego skonfigurowania przycisk (domyślnie odpowiedzialny ze emoji).
Sprawdź też: Mikrofon Blue Yeti USB Blackout – recenzja. Czy warto kupić mikrofon Blue Yeti?
Niewielki rozmiar gryzonia wiąże się z faktem, że poruszamy nim palcami, podczas gdy nadgarstek spoczywa na podkładce (oczywiście pasującej kolorystycznie Logitech Desk Mat). Przy takim gripie korzystanie z myszki jest bardzo wygodne – kapitalne ślizgacze sprawiają, że mały POP sunie po biurku z lekkością modeli ważących znacznie mniej. Na pochwałę zasługuje także inteligentny scroll – “sprytne” kółko myszy skutecznie rozpoznaje, kiedy zależy nam na precyzji, a kiedy na szybkim “przejechaniu” na sam koniec dokumentu.
Słyszysz jak tu cicho? Za cicho…
Elementem Logitech POP Mouse, który z pewnością wzbudza najwięcej kontrowersji, są główne przyciski. Ich klik jest tak cichy… że w zasadzie go nie ma. Genialna sprawa dla biura, w którym siedzi równocześnie kilka-kilkanaście osób.

Sprawa się jednak komplikuje, kiedy ktoś po prostu lubi responsywność peryferiów komputerowych. Przyciski Logitech POP Mouse wciskają się bardzo lekko, wystarczy niemalże smyrnąć palcem powierzchnię, co w połączeniu z ich totalną bezgłośnością potrafi wprawić w konsternację nieprzygotowanego użytkownika. Osobiście polubiłem taki tryb pracy, aczkolwiek próby uprawiania z tym modelem gamingu nie były zbyt udane (trudno traktować to jednak jako wadę, skoro gryzoń wybitnie nie w tym celu został stworzony).
Klawiatura i myszka na czerwonym dywanie
Wisienką na torcie nazwanym Logitech POP jest dopasowana kolorystycznie podkładka Desk Mat. Długa na 70 cm i szeroka na 30 cm “mata” wystarczy, aby swobodnie używać na niej należących do zestawu zarówno myszy jak i klawiatury. Jej antypoślizgową podstawę wykonano z kauczuku, natomiast poliestrowa powierzchnia jest odporna na zalania.

Całość bardzo dobrze trzyma się biurka, tak samo POP Keys nie jeździ po całej podkładce – w przeciwieństwie do myszki, która została przecież przygotowana do sunięcia właśnie po tej powierzchni. Nie każdemu może pasować nylonowe obszycie Logitech Desk Mat (niektórych może ono drażnić po oparciu przedramion na blacie), jednak pozytywnie wpływa ono na potencjalną trwałość produktu.
Logitech POP Keys – czy warto?
Choć producenci sprzętu w materiałach reklamowych starają się wmówić, że jest inaczej, peryferia komputerowe są generalnie bardzo nudne. Klawiatury i myszki zwykle występują w barwie czarnej, szczytem finezji zdaje sięsprzęt w kolorze białym lub z podświetleniem RGB. Logitech POP stanowi bez wątpienia remedium na tą stagnację, dlatego mogę polecić zestaw każdemu, kto chce wprowadzić do swojego stanowiska pracy odrobinę kolorytu i pozytywnego szaleństwa.
Sprawdź też: Logitech Lift – recenzja. Pionowa mysz bezprzewodowa do pracy