Detective Pikachu Returns to bezpośrednia kontynuacja gry wydanej pierwotnie w 2016 roku na 3DS. Czy duet Tima Goodmana oraz rozgadanej elektromyszy i teraz daje radę? Ja już sięo tym przekonałem – moje wrażenia znajdziesz poniżej!
Nie będę ukrywał, że Pokemon Scarlet/Violet nieco się zawiodłem, a pierwszym z dwóch DLC szczególnie. Na osłodę na polskim Netfliksie niedawno wylądował finał Pokemon: Najwspanialsze podróże, a Creatures wypuściło właśnie Detective PIkachu Returns. Sequel przygodówki z 2016 roku, która spotkała się z bardzo pozytywnym odbiorem. Zresztą zupełnie jak film, który powstał na jej podstawie.
Po kilkunastu godzinach udało mi się ukończyć tę produkcję – czy był to dobrze spędzony czas? Tego wszystkiego dowiesz się z poniższego tekstu, do którego lektury gorąco Cię zachęcam! Miłego!
Detective Pikachu Returns – prosta, lecz wciągająca intryga
Historia Detective PIkachu Returns rozpoczyna się tam, gdzie skończyła pierwsza część. Młody Tim Goodman wraz ze swoim rozgadanym Pikachu odznaczani są przez samego burmistrza za rozwiązanie sprawy „incydentu R”. Chodziło o to, że z niewiadomych przyczyn Pokemony zaczęły zachowywać się agresywnie, powodując chaos w całym mieście.
Sielanka nie trwała długo, bo ceremonię zakłóca niepoczytalny Corviknight, kradnąc jednocześnie czapkę detektywa Pikachu. Tym sposobem stajesz przed swoją pierwszą sprawą! Odnajdź nakrycie głowy tejże kultowej, żółtej myszy! Chwilę później Inspektor Holiday prosi Cię o pomoc w rozwikłaniu sprawy kradzieży, która okazuje się być częścią dużo większej intrygi.
Czy młodemu detektywowi i Pikachu uda się odnaleźć sprawcę? Co z ojcem Tima? Czy w końcu go odnajdą? Dlaczego tytułowa elektromysz co chwilę traci przytomność? Na te i wiele innych pytań znajdziesz odpowiedzi, przechodząc całą grę.
Fabułą nie należy do zbyt skomplikowanych – niemniej wątek jest ciekawy i po prostu wciąga. Bohaterowie rozpisani są po prostu świetnie – z wielką chęcią czyta się lub słucha dialogów pomiędzy poszczególnymi postaciami. Szczególnie głównego duetu – Tima i Pikachu! Po raz kolejny świetnie ujęto ich dynamikę.
Mnóstwo tu humoru! Oczywiście tym największym komikiem będzie tytułowy Detektyw Pikachu. NIemniej produkcja nie boi się też uderzać w bardziej poważne tony, szczególnie w końcowych etapach rozrywki. Całość to ogólnie jedna wielka historia o potędze miłości, przyjaźni. Detective Pikachu Retruns kładzie też wielki nacisk na to, jak ważna jest determinacja w dążeniu do celu oraz uczy, żeby nigdy się nie poddawać – nawet w najtrudniejszych chwilach.
Banał? Oczywiście. Tylko w tym przypadku działa on niezwykle dobrze. Wszakże to produkcja skierowana głównie do młodszego grona odbiorcy – nie oznacza to, że “starszaki” nie mają czego tu szukać. Produkcja ta nieco przypomina mi animację Pixara – tak też najlepiej ją traktować.
Rozgrywka to jeden wielki relaks, ale brakuje nowości
Rozgrywka w Detective Pikachu Returns nie różni się zbytnio od poprzedniej odsłony. Lwią część gry spędza się na przeklikiwaniu dialogów. Czasem trzeba coś zbadać i wydedukować. Czasem zdarzą się sekwencje QTE, które polegają albo na mashowaniu przycisku A, albo wciskaniu go w odpowiednim momencie.
Od czasu do czasu Pikachu wskoczy też na grzbiet innych poksów, aby wspólnie popchnąć śledztwo dalej. Z pomocą Growlithe’a np. wytropimy innych po zapachu. Luxaray potrafi za to widzieć przez ściany, a Pangoro bez problemu przesunie wielkie bloki skalne. Te fragmenty wypadly naprawdę super! Były miłą odskocznią od główkowania.
Sprawdź też: Pokemon Scarlet/Violet – recenzja gry. Nieudany telemark?
Całość mogłaby się wydawać mocno wtórna, ale na szczęście poszczególne elementy gameplayu są rozłożone tak rozsądnie, że trudno odczuć przy tej produkcji znużenie. Niemniej – szkoda, że nie postarano się o jakieś dodatkowe czynności czy inne minigierki. Było kilka momentów, gdzie naprawdę dałoby się wcisnąć jakieś proste aktywności – jak np. hakowanie komputera.
Warto wspomnieć, że w grze nie brakuje także zadań pobocznych. Te jednak są utarte na tych samych schematach – albo odnajdujemy poksy do specjalnej krzyżówki, albo pomagamy innym je odnaleźć. Właśnie w większości z nich bez problemu dałoby się dorzucić coś ekstra jak np. minigierka taneczna, gdzie Pikachu mógłby wywijać z Bellossomami. Szkoda!
Niemniej – całego Detective Pikachu Returns i tak przeszedłem z wielką przyjemnością. Ta produkcja „gra się sama” i nie ukrywam – czegoś takiego właśnie teraz potrzebowałem. Szczególnie w natłoku tych wszystkich dużych premier. To tytuł idealny na jesienne wieczory.
Technicznie jest w porządku!
Trudno jest mi przyczepić się do stanu technicznego gry. Wygląda ona względnie dobrze, niemniej NIntendo mogłoby już oficjalnie zapowiedzieć następcę Nintendo Switch. Styl graficzny przypomina właśnie nieco wcześniej wspomniane produkcje Pixara, ale brakowało mi w tym wszystkim jakiegoś dynamicznego oświetlenia, które mogłoby nadać Detective Pikachu Returns naprawdę wyjątkowego klimatu.
Sprawdź też: Złap je wszystkie! Pokemon GO — poradnik oraz cenne wskazówki
Tytuł Creatures jednak chodzi bez zarzutu, nie ścina się, nie uświadczyłem żadnych bugów itp. Ścieżka audio także jest na naprawdę przyzwoitym poziomie! Żaden utwór raczej nie zapadnie w pamięci, ale kompozycje te świetnie pasują do atmosfery tej produkcji.
W zasadzie jest coś, na co mogę pokręcić troszkę nosem! W Detective PIkachu Returns jest sporo momentów, gdzie zdubbingowane przerywniki filmowe przerywane są na kilka sekund dymkami tekstu, abyśmy następnie ponownie usłyszeli czyjś głos. Gdyby jeszcze było to spowodowane tym, że musimy wybrać jakąś opcję dialogową, czy coś, ale nie. Trochę to wybijało z rytmu i wyglądało ogólnie jak próby przyoszczędzenia na produkcji.
Czy warto kupić Detective PIkachu Returns?
Detective Pikachu Returns to niesamowicie sympatyczna produkcja, która sprawdzi się idealnie na jesienne wieczory. Fabularnie wciąga i przyprawia o uśmiech na twarzy. Humoru tu co niemiara i fani Pokemon ogólnie będą zachwyceni.
Sprawdź też: Najsłodsze Pokemony – lista słodkich Pokemonów, na które można patrzeć godzinami!
Rozgrywka mogłaby być nieco bardziej urozmaicona, a graficznie, wiadomo, nie zachwyca, niemniej jeśli potrzebujesz czegoś, aby się odprężyć i dać swojemu mózgowi odpocząć to bez wahania sięgnij po tytuł od Creatures. Niby zwykła przygodówka, która „gra się sama”, a bawiłem się przy niej świetnie.
Za kod do recenzji na Nintendo Switch dziękuję ConQuest entertainment!