Nie ukrywam, że wobec Prince of Persia: The Lost Crown nie miałem większych oczekiwań. Prawdopodobnie dlatego, że po tylu latach liczyłem na kolejnego księcia w 3D, a nie metroidvanię. Jednak powrót do korzeni serii okazał się…naprawdę przyjemny?
Bardzo tęsknię za Prince of Persia. Od premiery ostatniej, pełnoprawnej odsłony, minęło już 14 lat. Niby w międzyczasie wyszło multum części Assassin’s Creed, ale to jednak nie to samo. Nawet kiedy ta druga seria klimatem była zbliżona do Księcia Persji. Niemniej zapowiedź Prince of Persia: The Lost Crown nie wzbudziła we mnie większych emocji. Głównie dlatego, jak już wspominałem, że to nie ten rodzaj gameplayu, jakiego oczekiwałem. Mimo wszystko postanowiłem nie skreślać najnowszej produkcji Ubisoftu. Czy słusznie? Wygląda na to, że tak! Poniżej postaram Ci się wyjaśnić dlaczego. Miłej lektury!
Prince of Persia: The Lost Crown – poznaj Nieśmiertelnych!
Tym razem wcielamy się nie w księcia, a w niejakiego Sargona, najmłodszego z Nieśmiertelnych – grupy 7 elitarnych wojownikow, którzy walczą ramię w ramię w imię Królowej Persji – Tomyris. Jej wysokość wezwała Nieśmiertelnych na misję ratunkową, która zaprowadziła ich na Górę Qaf i do jej Starożytnego Miasta.
Ta tajemnicza kraina to dom Simurga, Boga Czasu, Wiedzy i opiekuna Persów, który zniknął bez śladu 30 lat temu. Szybko odkrywasz, że coś niepokojącego dzieje się w tym miejscu – czas nie płynie naturalnie. Linie czasowe się przeplatają, a wszystkie żywe istoty wydają się być dotknięte anomaliami czasowymi.
Sargon obdarzony niezwykłą zwinnością i talentem do walki dwoma mieczami. Jego potencjał pozwoli mu zdobyć nadprzyrodzone zdolności i moce czasu na Górze Qaf. W roli tego nieustraszonego geniusza wyruszasz na ambitną przygodę, aby przywrócić równowagę świata i uratować Księcia.
Podczas eksploracji Góry Qaf, silne więzi łączące Nieśmiertelnych zostaną wystawione na próbę przez klątwę, co ostatecznie doprowadzi Sargona do konfrontacji z niektórymi, których kiedyś uważał za rodzinę. Jednak czas ucieka, a my musimy odnaleźć Księcia Ghassana, pokonując wszelkie niebezpieczeństwa i przeszkody na swojej drodze.
Perskiej mitologii więcej, niż kiedykolwiek
Tak pokrótce prezentuje się fabuła w Prince of Persia: The Lost Crown. Historia, choć prosta, zaangażowała mnie od początku do samego jej końca. Z wielką chęcią odkrywałem coraz to kolejne karty tej opowieści, choć naprawdę trudno tutaj nie spodziewać się większości plot twistów. Mimo wszystko – niekoniecznie uznałbym tego za wadę. Czasem człowiek potrzebuje czegoś, przy czym może się nieco wyłączyć i pod tym względem tytuł ten świetnie się spisuje.
Ze względu na specyfikację gry, nie ma w niej zbyt dużo dialogów, niemniej Sargona bardzo szybko idzie polubić, a narracja całego tytułu zasługuje na pochwałę. W trakcie rozgrywki znajdujemy też mnóstwo znajdziek, które „dopowiadają” nam historii ichniego świata. Warto wspomnieć, że tym razem twórcy postanowili mocniej skupić się na wyeksponowaniu mitologii perskiej – nie wymienię kogo lub co spotykamy na drodze, to już pozostawiam Ci do odkrycia.
Sprawdź też: Historia serii gier Prince of Persia — najważniejsze informacje o klasycznych platformówkach
Cała produkcja składa się z 10 misji głównych, ale w trakcie swojej przygody na pewno napotkasz kilku NPC, którzy będą mieli dla Ciebie dodatkową robotę. Jeśli chodzi o czas potrzebny na przejście gry, to główny wątek w Prince of Persia: The Lost Crown powinien zająć około 10-11 godzin. Wyczyszczenie mapy zapewne zajmuje drugie tyle. Uważam, że to bardzo rozsądny czas rozgrywki – produkcja nie jest ani za długa, ani za krótka – kończy się wtedy, kiedy powinna.
Powrót do korzeni – metroidvania też jest spoko
Prince of Persia: The Lost Crown to gra akcji i przygodowa z elementami platformówki, utrzymana w konwencji Metroidvanii, co niekoniecznie spotkało się z pozytywnym odbiorem wśród internautów. Jak już wspominałem – sam oczekiwałem kolejnej odsłony w 3D, ale pozostaje mi czekać na ten remake Piasków Czasu.
Nowa odsłona jednak wraca do korzeni, bo przecież pierwsze odsłony były utrzymane w podobnej konwencji. Jednak w tym przypadku konieczne są liczne powroty do wcześniej odwiedzanych miejsc, aby robić postępy w grze, i nie ma jednej, wyznaczonej ścieżki do odblokowania wszystkiego. Gracz jest zachęcany do eksplorowania i eksperymentowania z pełnym zakresem umiejętności Sargona, aby dzięki odblokowanym Mocom Czasu znaleźć własną drogę.
Jak już o drodze mowa – grę można odpalić w dwóch „trybach” – przewodnika i eksploracji. Ten pierwszy posiada na mapie znaczniki, które wskazują Ci Twój cel. Drugi już nie. W każdej chwili możesz się między nimi przęłączać.
Sargon to zwinny i atletyczny chłopak. Skacze, biega, ślizga się, a kiedy trzeba, to i z wielką gracją eliminuje oponentów. Oczywiście nowe umiejętności i bronie odblokowujemy wraz z postępami w grze, ale tempo tego procesu jest naprawdę świetnie wyważone i trudno jest odczuć znużenie. Poza mocami, w grze zbierasz też tzw. amulety, które przyznają pasywne bonusy, co potrafi mocno zmienić styl Twojej rozgrywki.
Sprawdź też: Premiery gier. W co warto zagrać w tym roku?
Poza nimi, w nowym Księciu Persji zbierasz też np. Kryształy Czasu, które są formą waluty w grze, czy damasceńską stal, którą wykorzystasz u Kowala. Po drodze napotkasz też Drzewa Wak-Wak, przy których zregenerujesz życie i uzupełnisz zasoby, a także wymienisz amulety czy moce Athry – specjalnych ataków.
Plusy dodatnie i plusy ujemne gameplayu
Rozgrywka w Prince of Persia: The Lost Crown wywołała początkowo u mnie naprawdę pozytywne wrażenie. Gameplay od samego początku jest bardzo „płynny”, pokonywanie coraz to kolejnych platform czy pokonywanie wrogów sprawiało mi mnóstwo radochy. Z wielką chęcią eksplorowałem zakątki Góry Qaf, a system „screenshotów” mocno to ułatwiał – w trakcie podróży możesz pozostawiać po sobie specjalne znaczniki, aby uniknąć bezsensownego włóczenia się bez celu. Super sprawa!
Platformowy aspekt jest na wielki plus, poza kilkoma bugami, gdzie Sargon mi przeniknął przez jakiś element, to trudno mi jest tu coś zarzucić – chociaż niektóre sekcje potrafią przyspieszyć proces siwienia. Niemniej satysfakcja płynąca z tego, że w końcu pokonało się jakiś fragment, zawsze była ogromna.
Walka sama w sobie również wypada nieźle, przeciwnicy potrafią dać w kość, ale gdzieś tak od połowy poziom trudności nienaturalnie i błyskawicznie wzrasta, nawet jeśli wcześniej w miarę regularnie ulepszało się broń czy zwiększało zdrowie. W tym momencie pozostają dwie opcje – sporo backtrackingu i biegania, byleby JESZCZE bardziej zwiększyć szanse na przeżycie, albo po prostu zmienić ustawienia, aby ułatwić sobie życie. To jest mój największy zgrzyt z tą produkcją – dosłownie w chwilę ekscytacja zamienia się we frustrację.
Sprawdź też: Wszystko o Assassin’s Creed. Assassin’s Creed to nie tylko kultowa seria gier od Ubisoft
Niemniej muszę pochwalić twórców za zaimplementowane opcje dostępności. Dla mniej doświadczonych graczy przygotowano np. możliwość pomijania trudnych elementów platformowych, automatyczne rozmrażanie, czy totalne ułatwienie w pojedynkach. Także jeśli zależy Ci, aby poznać całą tę historię i dodatkowo nie rozwalając przy tym pada, to jak najbardziej masz taką możliwość.
Materiał na animację – grafika i udźwiękowienie w Prince of Persia: The Lost Crown
Prince of Persia: The Lost Crown ogólnie mocno przypomina mi te animacje 3D od Netfliksa. Cel-shadignowa oprawa graficzna cieszy oko, całość jest niezwykle barwna i wręcz tętni życiem, nawet wtedy, kiedy nie do końca żywe istoty nas atakują. W grze przyjdzie Ci zwiedzić kilkanaście przeróżnych lokacji – wszystkie świetnie zaprojektowane i bardzo klimatyczne. Naprawdę szkoda, że nie da rady ich pozwiedzać w trzecim wymiarze, lecz nawet w drugim robią one wrażenie. Jeśli kiedykolwiek zostanie wypuszczony jakiś artbook z tej gry, to biorę go bez zastanowienia.
Tak samo bardzo cieszy przygrywająca w tle muzyka, która perfekcyjnie oddaje klimat serii. Wszystkie efekty dźwiękowe także na wielki plus. Wprawdzie mamy do czynienia z produkcją 2D, ale właśnie to ogólne udźwiękowienie mocno zwiększa immersyjność tego tytułu. Zresztą – odpowiadają za niego twórcy Rayman Legends i Rayman Origins, którzy sami stwierdzili, że sercem tych gier jest muzyka. To czuć.
Podsumowanie – czy warto zagrać w Prince of Persia: The Lost Crown?
Pomimo mojej pierwotnej niechęci wobec Prince of Persia: The Lost Crown ostatecznie bawiłem się naprawdę dobrze! Niestety mocny zgrzyt wywołał u mnie nagły skok poziomu trudności, co pewnie wprowadzi niejednego gracza w stan frustracji, także trudno mi jest przejść wobec tego obojętnie.
Niemniej to kawał naprawdę dynamicznej, satysfakcjonującej produkcji, której historia, choć prosta, potrafi wciągnąć, a oprawa audiowizualna – zachwycić. Fani Prince of Persia z pewnością powinni dać szansę temu tytułowi, a jeśli lubisz platformówki i produkcje w stylu metroidvanii, to najnowsza gra od Ubisoftu nie powinna sprawić Ci zawodu. Teraz mam tylko nadzieję, że The Lost Crown „chwyci”, a firma wróci na dobre do tej serii.
Kod do gry na PS5 dziękuję Ubisoft Polska!